– Obserwujemy rosnący popyt na takie filtry do silników benzynowych. Uległ przyspieszeniu w ciągu roku — stwierdził szef prac badawczo-rozwojowych w dziale technologii kontroli emisji francuskiej Faurecii, największego na świecie producenta takich filtrów.
Technologia benzynowa, bardziej czysta od wysokoprężnej w zakresie cząstek stałych cierpi obecnie tak samo jak ta druga, która musi stosować filtry od 2011 r. Silniki benzynowe z turbodoładowaniem o zmniejszonej liczbie i pojemności cylindrów, zyskujące popularność w ostatnich latach, wprowadziły ten sam system bezpośredniego wtrysku paliwa do komory spalania; to dało znaczne zmniejszeni zużycia paliwa, ale znaczny wzrost emisji cząstek stałych.
7 grudnia władze europejskie przegłosują nowe surowsze normy emisji spalin, które zaczną obowiązywać w niecały rok później, od września 2017 wszystkie nowy gamy pojazdów.
– Nie wiem, co będzie z dostawcami, ale my jesteśmy w trakcie szybkiego sprowadzania filtrów — powiedział na marginesie salonu w Paryżu dyrektor działu planowania rodzajów napędu w Renault-Nissan, Alain Raposo. — Oczywiście dochodzi do tłoku, gdy wszyscy producenci zgłaszają się do tych samych dostawców i wszyscy chcą filtrów cząstek. Powstają wąskie gardła — dodał.
Niemieckiemu producentowi Eberspaecher, trzeciemu w tej branży, nic nie wiadomo o jakichkolwiek niedoborach. — Możemy potwierdzić wzrost popytu na filtry cząstek, na co reagujemy kierując do pracy dodatkowe ekipy i zwiększając również nasze moce produkcyjne — powiedział rzecznik tej firmy.