Początkowo kara miała być jeszcze wyższa i wynosić ok. 560 milionów euro (ok. 2,48 mld zł). Niemiecki minister transportu nie chce się jednak zgodzić nawet na zmniejszoną sumę i dlatego powołał zespół zewnętrznych ekspertów. Ich zadaniem jest sprawdzenie stopnia zaniedbania ze strony jego poprzednika Andreasa Scheuera i wynikających z tego roszczeń odszkodowania. Afera z nieudanym poborem opłat drogowych przez byłego niemieckiego ministra transportu Andreasa Scheuera ma już następstwa prawne. Przeciwko politykowi CSU i jego byłemu sekretarzowi stanu Gerhardowi Schulzowi wszczęto śledztwo. Według berlińskiej prokuratury istnieje podejrzenie złożenia fałszywych oświadczeń. Zarzuty przeciwko Scheuerowi i Schulzowi zostały wniesione przez osoby prywatne. Oskarżeni mieli przed komisją śledczą celowo składać nieprawdziwe zeznania.

Czytaj więcej

Łódź pierwszą aglomeracją w Polsce z pełną obwodnicą

Przypomnijmy, że latem 2019 r. Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał niemieckie myto promowane przez CSU za nielegalne, ponieważ projekt przerzucał ciężar opłat jedynie na kierowców z innych krajów UE. Pozew przeciwko niemieckim opłatom drogowym został złożony przez Austrię w 2017 roku przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości (ETS). Nieudane wprowadzenie opłat za przejazd samochodami osobowymi może mieć kosztowne konsekwencje dla niemieckiego podatnika. Wyznaczeni operatorzy zbierania opłat drogowych - firmy Eventim i Kapsch wystąpili z roszczeniami odszkodowawczymi przeciwko Republice Federalnej Niemiec w wysokości 560 mln euro po tym, jak rząd federalny rozwiązał umowy operatorskie w wyniku orzeczenia ETS. Rząd federalny odrzucił roszczenia w tej wysokości, ale postępowanie arbitrażowe zatwierdziło zapłacenie kwoty 243 mln euro.

Czytaj więcej

BMW pracuje nad nowym mocnym kombi. Po M3 przyszedł czas na M5