Podczas, gdy w 1996 w Polsce tupaliśmy nogą w rytm disco polo, a niezwykłą popularność zyskiwało pierwsze wcielenie PlayStation, Niemcy zaskoczyli świat…

Połowa lat 90.: początek

Mercedes postanowił bowiem zaprojektować samochód uniwersalny, który luksusem nie będzie ustępował flagowej Klasie S, a właściwościami terenowymi dotrzymywał kroku pojazdom o charakterze lekko terenowym. I stało się. Na salonie samochodowym we Frankfurcie w 1996 roku pokazano model ML. Na początku 1997 ruszyła seryjna produkcja, a rok później auto zdobyło prestiżową nagrodę North American Truck of the Year. Rynek zareagował entuzjastycznie. Zwiększony prześwit w połączeniu z napędem na obie osie i dynamicznymi silnikami pozwalał rozwijać skrzydła nie tylko na autostradzie, lecz również w koleinach wypełnionych błotem. W trudniejszych warunkach przydawał się też reduktor.

""

Mercedes ML (W 163).

Foto: moto.rp.pl

""

Mercedes ML 55 AMG.

Foto: moto.rp.pl

Wersję europejską wytwarzano w zakładach koncernu w Grazu – tam gdzie powstaje legendarna „Gelenda”. Auto zagrało w filmie „Jurrasic Park” Stevena Spielberga, co zagwarantowało jeszcze lepszą sprzedaż. Pod maską ML-a pracowały jednostki wysokoprężne i benzynowe. Najmocniejsza z nich generowała 347 koni mechanicznych z pojemności 5,4 litra. Te sygnowane przez AMG były i są do dzisiaj ręcznie składane. Na tabliczce znamionowej widnieje podpis montera.

""

Mercedes ML był motoryzacyjnym bohaterem w filmie „Jurrasic Park”.

Foto: moto.rp.pl

Rok 2005: Kolejny krok

Blisko dekadę później Mercedes wystawił do boju drugą generację ML-a. Auto stało się jeszcze bardziej komfortowe i luksusowe. Układ jezdny mógł bazować na pneumatycznym zawieszeniu, a żądni terenowych wrażeń kierowcy dostali opcjonalny pakiet off-roadowy. Obejmował pełne blokady centralnego i tylnego mechanizmu różnicowego, reduktor, a także przeprojektowane zawieszenie umożliwiające uzyskanie wyższego prześwitu. Maksymalna głębokość brodzenia wynosiła 60 centymetrów!

""

Mercedes ML (W 164).

Foto: moto.rp.pl

""

Mercedes ML 63 AMG.

Foto: moto.rp.pl

Koncern podchodził do klienta bardzo elastycznie. Na przeciwnym biegunie znajdowały się odmiany AMG. Topowy wariant rozwijał 510 koni mechanicznych i miał dość sztywno zestrojone zawieszenie, co pozwalało również poszaleć na torze. Pierwsza setka pojawiała się na liczniku po 5,4 s., a 200 km/h po 18,8 s. W kabinie dominowały materiały wykończeniowe najwyższej próby – skóra, alcantara, drewno i szczotkowane aluminium. Klienci chętnie decydowali się na fotele z masażem, panoramiczne okno dachowe, tempomat i wiele elektronicznych asystentów stojących na straży bezpieczeństwa i komfortu podczas codziennej eksploatacji.

2011 r.: Czas na numer 3

W trzecim wcieleniu priorytetem stało się obniżenie zużycia paliwa i emisji CO2. W bardzo wymagającym segmencie premium udało się dokonać niemal niemożliwego. Projektanci opracowali nadwozie z rekordowo niskim współczynnikiem oporu powietrza – 0,32. Zastosowali nowoczesne materiały i technologie zmniejszające tarcie, co przełożyło się na niższą masę i konsumpcję oleju napędowego na poziomie samochodów kompaktowych. Mercedes z 2,1-litrowym silnikiem diesla o mocy 204 KM i 500 Nm zużywał średnio 6 litrów na 100 kilometrów. To gwarantowało odstęp między tankowaniami na poziomie 1170 kilometrów. Nikt nie mógł pochwalić się zbliżonym wynikiem.

""

Mercedes ML (W 166).

Foto: moto.rp.pl

Kolejną nowością było pneumatyczne zawieszenie samopoziomujące z opcją dynamicznej stabilizacji przechyłów podczas szybkiego pokonywania łuków. ML prowadził się dzięki temu jak wyższej klasy limuzyna, zaklinając prawa fizyki na granicy przyczepności w zakrętach. Nie zabrakło też nowinek elektronicznych. Po raz pierwszy zastosowano tu kamery na podczerwień wykrywające pieszych w całkowitej ciemności. Mercedes wspiął się również na następny szczebel autonomicznej jazdy. Zestaw radarów i czujników utrzymywał auto w pasie ruchu, a aktywny tempomat trzymał stałą odległość względem poprzedzającego pojazdu. Prawdziwą ciekawostkę stanowił system podnoszący tylną część maski w razie wtargnięcia pieszego na jezdnię. To minimalizowało uszkodzenia kręgosłupa i było jednocześnie przełomem technologicznym na rynku. Pojawiły się także wersje AMG dla najbardziej wymagających klientów i hybryda dla miłośników jazdy na prądzie.

""

Mercedes GLE (W 166).

Foto: moto.rp.pl

Przy okazji gruntowanego liftingu w 2015 roku, ML zmienił nazwę na GLE. W Polsce auto pojawiło się na jesieni. Pod maską zadebiutował najmocniejszy w historii modelu wariant AMG. GLE 63 S 4Matic dysponował mocą 585 koni mechanicznych.

""

Mercedes GLE 63 AMG.

Foto: moto.rp.pl

2019 r.: Umarł król, niech żyje król!

Najnowsze wcielenie GLE właśnie debiutuje na rynku. Dysponuje najnowszymi zdobyczami techniki, co spodoba się najbardziej wymagającym klientom. W pełni LED-owe, aktywne reflektory wykonane w technologii Multibeam podążają za skrętem kierownicy, a w trybie drogowym oświetlają jezdnię na dystansie nawet 650 metrów przed pojazdem.

""

Mercedes GLE (V 167).

Foto: moto.rp.pl

Kolejny punkt programu dotyczy bezpieczeństwa. Mercedes opracował unikalny system – zestaw czujników, radarów i kamer monitoruje w trybie ciągłym obszar wokół pojazdu. Jeśli układ uzna, że kolizja jest nieunikniona, błyskawicznie wypełni poduszki w fotelach kierowcy i pasażera, by ich odsunąć od drzwi i zminimalizować ewentualne obrażenia.

""

Mercedes GLE (V 167).

Foto: moto.rp.pl

Do dyspozycji mamy też E-Active Body Control. Aktywne, pneumatyczne zawieszenie działa na każde koło niezależnie, co gwarantuje bardzo wysoki komfort jazdy po nierównych drogach. Kamera monitorująca obszar przed pojazdem weryfikuje stan nawierzchni i z wyprzedzeniem przygotowuje układ jezdny do starcia z wybojami. Zaawansowany system wspomaga również kierowcę podczas dynamicznego pokonywania zakrętów, gwarantując stabilność i pewność prowadzenia w każdych warunkach. Elektronika połączona z pneumatyką przydaje się też w terenie.

""

Mercedes GLE (V 167).

Foto: moto.rp.pl

Technologia z przyszłości 

System MBUX zadebiutował w Klasie A i spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem. Moduł głosowy pozwala komunikować się z GLE po wydaniu komendy powitalnej „Hej Mercedes”. Tym samym nie trzeba odrywać uwagi od drogi, by zmienić stację radiową, ustawić cel w nawigacji lub zmniejszyć lub zwiększyć temperaturę nawiewu automatycznej klimatyzacji. Jeśli ktoś woli bardziej analogowe rozwiązania, może zawiadywać układem z pozycji wielofunkcyjnej kierownicy albo dotykowego gładzika na konsoli środkowej. Nowością w Mercedesie jest możliwość obsługi niektórych funkcji za sprawą gestów w powietrzu. Co ważne, system działa bardzo intuicyjnie.

""

Foto: moto.rp.pl

""

Foto: moto.rp.pl

W Mercedesie można też poczuć się jak w grze komputerowej. Zaawansowany system MBUX obejmuje również nawigację, jakiej na rynku dotąd nie było. Wyznaczamy cel i ruszamy w drogę. Pozornie, wszystko wygląda klasycznie. Podejrzenia może jedynie wzbudzać kamera zamontowana na wysokości wstecznego lusterka. W wysokiej jakości nagrywa w czasie rzeczywistym przestrzeń przed samochodem i przenosi ją na 12,3-calowy ekran centralny przy konieczności wykonania manewru. Dzieje się to podczas wolniejszej jazdy przed skrzyżowaniem lub w gąszczu wąskich uliczek. System nanosi na obraz strzałki kierunkowe i informacje dotyczące numerów budynków lub punktów POI. To pionierskie, precyzyjne i jednocześnie bardzo przyjazne użytkownikowi rozwiązanie.

""

Foto: moto.rp.pl

""

Foto: moto.rp.pl

W trosce o komfort i bezpieczeństwo

Mercedes po raz kolejny udowodnił, że na pierwszym planie stawia dobro pasażerów. Najnowsza generacja GLE jest w każdym calu lepsza od poprzedników, ale wykorzystuje też to, co było w nich najlepszego. Mamy więc kompletne wyposażenie z zakresu komfortu i bezpieczeństwa. Pneumatyka pozwala mknąć po niemieckiej autostradzie 250 km/h, a w razie potrzeby czyni z niemieckiego SUV-a auto przeprawowe zdolne brodzić w wodzie o głębokości kilkudziesięciu centymetrów. Póki co, klienci mają do dyspozycji wersje wysokoprężne i benzynowe, a najszybsze z nich rozpędzają się do setki w 5,7 sekundy. Wkrótce gamę uzupełni hybryda typu plug-in z zasięgiem na prądzie na poziomie 80 kilometrów i piekielnie mocne odmiany AMG z utwardzonym zawieszeniem i własnościami trakcyjnymi umożliwiającym pokonanie północnej pętli na Nürburgringu (Nordschleife).

""

Foto: moto.rp.pl

""

Foto: moto.rp.pl