Już niedługo rozpocznie się proces rocznych rozliczeń PIT, w którym wykazuje się zarówno przychody jak też koszty ich uzyskania. Okazuje się, że można do nich zaliczyć również przejazdy publicznym transportem. – Zgodnie z obecnie obowiązującymi regulacjami (art. 22 ust. 2 ustawy PIT) pracownik, który mieszka w miejscowości, w której znajduje się zakład pracy, ma prawo do pomniejszenia przychodów uzyskanych z pracy o 250 zł miesięcznie, czyli maksymalnie 3000 zł za cały rok podatkowy. Natomiast pracownik dojeżdżający z innej miejscowości korzysta z prawa do odliczenia kosztów w wysokości 300 zł miesięcznie (nie więcej niż 3600 zł za rok podatkowy) – zapisano na portalu podatki.gov.pl.
Czytaj więcej
Wojsko może zgłosić się nie tylko po prywatny samochód terenowy, ale też SUVa. To przepis, który jest w mocy już od lat 60-tych.
Oznacza to, że dojeżdżanie do pracy to koszt uzyskania przychodu. Co ważne, by go rozliczyć, nie ma konieczności dokumentowania poniesionych wydatków, jak np. częstotliwości dojazdów do pracy, wymiaru czasu pracy, odległości pomiędzy zakładem pracy a miejscem zamieszkania, jak też kwot związanych z używaniem własnego środka transportu (np. wydatków na paliwo). Warunkiem obowiązkowym jest zatrudnienie na umowę o pracę. Pracownik ponadto nie może pobierać dodatku za rozłąkę i musi złożyć do pracodawcy oświadczenie na cele stosowania podwyższonych kosztów uzyskania przychodu. Ustawodawca przewidział również możliwość odliczenia kosztów związanych z dojazdami do pracy komunikacją miejską. W takim przypadku podatnik może w rozliczeniu rocznym, zamiast kosztów kwotowych uwzględnić faktycznie poniesione wydatki. Musi je jednak udokumentować imiennymi biletami okresowymi (art. 22 ust. 11 ustawy PIT).