Targi CES, poświęcone nowym technologiom, dotąd głównie skupiały się na urządzeniach mobilnych, komputerach i innowacyjnych sprzętach RTV czy AGD, od kilku lat coraz więcej miejsca poświęcają motoryzacji. W tym roku pokaźna część wystawców to właśnie koncerny samochodowe lub firmy opracowujące nowatorskie rozwiązania dla pojazdów. Dzieję się tak dlatego, że samochody stały się wdzięcznym tematem do testowania rewolucyjnych rozwiązań, takich jak systemy autonomicznej jazdy czy innowacyjne rozwiązania rozrywki pokładowej. Producenci prześcigają się w coraz śmielszych pomysłach dotyczących przyszłości branży. I jak zapewniają – wcale nie takiej odległej.
CZYTAJ TAKŻE: Autonomiczna Tesla rozjechała robota
„Transformers” vs. „Gwiezdne Wojny”
Jednym z hitów tegorocznego CES-okazała się konferencja zorganizowana przez Hyundaia, na której mówiono oczywiście o autonomicznych samochodach, zaawansowanym internecie rzeczy (tzw. connected cars) i samochodach jako „przestrzeni życiowej”. Wszyscy czekali jednak na wisienkę na torcie – prezentację najnowszej koncepcji koncernu – chodzącego samochodu-robota. Tak, chodzącego. Elevate, czyli pojazd opracowany przez Hyundaia, to auto elektryczne wyposażone w zmienne podwozie. Urządzenie, które niewinnie przykucnęło na jednej ze scen CES, może okazać się przełomową technologią. Ewidentnie zainspirowany filmami z serii Transformers projektant stworzył hybrydę, która z dość zwyczajnego samochodu na kołach jest w stanie zmienić się w maszynę kroczącą niczym AT-AT z „Gwiezdnych Wojen”. Koncepcja takiego pojazdu nie ma jednak służyć niecnym celom Imperium. Hyundai zapowiada, że Elevate ma być wykorzystany do misji ratunkowych w śniegu, w gruzach po trzęsieniu ziemi, a nawet na wysokich szczytach górskich.
fot. Patrick T. Fallon/Bloomberg
Samochód podobny do pająka, nazwany już rozwiązaniem na 100 ostatnich mil (nawiązanie od ostatniej mili w logistyce), potrafi zgrabnie poruszać się na swoich czterech „nogach”, nawet krocząc po schodach. Potrafi również wspiąć się na 1,5-metrową ścianę lub „przejść” nad niemal 2-metrową szczeliną niosąc jednocześnie pasażerów w kabinie.