Nowe regulacje dotyczące emisji spalin z pojazdów są wyjątkowo restrykcyjne. Mają znacząco zaostrzyć dopuszczalne limity cząstek stałych, dwutlenku węgla i tlenków azotu. Ponadto ich wprowadzenie nałoży obowiązek monitorowania poziomu spalania. W konsekwencji niesie to ze sobą gigantyczne nakłady finansowe na opracowanie odpowiednich technologii. Komisja Europejska twierdzi, że nowe przepisy są potrzebne do ograniczenia szkodliwych emisji i uniknięcia powtórki ze skandalu Dieselgate. KE chce by norma Euro 7 weszła w życie około 2025 roku. Postawa KE wywołała falę krytyki. W lutym 2023 roku negatywnie o Euro 7 wypowiedział się CEO koncernu Stellantis, Carlos Tavares. Według niego nowe regulacje byłyby po prostu bezużyteczne i przyniosłyby branży więcej szkód niż pożytku. Stawiają marki przed koniecznością całkowitego przeprojektowania jednostek spalinowych, równocześnie wpływając na środowisko w sposób marginalny.

Czytaj więcej

Ciężarówki i autobusy na celowniku KE. 90 proc. redukcji emisji spalin do 2040 r.

Podobne zdanie na ten temat ma szef BMW, Oliver Zipse. Jasno wskazał, że data wprowadzenia Euro 7 za dwa lata jest „całkowicie niewykonalne”. Skrytykował również warunki testowe, jakie będą musiały spełnić przyszłe silniki samochodów spalinowych. Szef BMW nazwał je „całkowicie nierealistycznymi”. W sprawie nie zabrakło też polskiego głosu. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk powiedział, że „Nie ma zgody na proponowaną przez Komisję Europejską normę Euro 7”. Dodał, że jej przyjęcie spowodowałoby ogromne zwiększenie kosztów produkcji samochodów osobowych i ciężarowych. Jak zapowiedział „Będziemy robić wszystko, aby ta propozycja nie weszła w życie”. Teraz do dyskusji dołącza się kolejna osoba. Jak podaje ANEurope, minister transportu we włoskim rządzie Matteo Salvini podkreślił, że limity proponowane przez Unię Europejską są po prostu nie na miejscu i nie mają żadnego przełożenia na ochronę środowiska. Dodał również, że wraz z innymi krajami przeciwnymi Euro 7 będzie starał się zablokować wdrożenie dyrektyw, które mają być negocjowane jeszcze w 2023 roku.

Czytaj więcej

Sześć nowych elektrycznych modeli Skody do 2026 roku

Włochy, Francja, Czechy, Rumunia, Portugalia, Słowacja, Bułgaria, Węgry i Polska to kraje, które są przeciwne nowym regulacją. Jak powiedział Matteo Salvini, głos tych państw jest wystarczający, aby zablokować wprowadzenie normy Euro 7. Należy podkreślić, że wprowadzenie nowej normy Euro 7 odbije się również na cenach pojazdów. Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów ACEA prognozuje, że średnia cena nowego samochodu może wzrosnąć o 2 tys. euro, czyli o niemal 10 tys. zł. Taka podwyżka w obliczu szalejącej inflacji i wysokich kosztów energii nie jest optymistyczną.