Elektryzujący Volkswagen dla biznesu

Volkswagen stanie się bardziej ekologiczny. Ponoszący duże straty z powodu afery z fałszowaniem emisji spalin koncern zapowiedział, że przyspieszy prace nad samochodami elektrycznymi.

Publikacja: 25.09.2016 15:53

Elektryzujący Volkswagen dla biznesu

Foto: materiały prasowe

Latem szef  Volkswagena Matthias Müller ogłosił nową strategię mającą obowiązywać do roku 2025. Obejmuje ona m. in.: nową strukturę firmy, nowe oferty mobilności i technologie napędowe. Jednym z głównych punktów jest elektromobilność, w której kluczową rolę odegrają silniki o napędzie elektrycznym. Do 2025 Volkswagen chce oferować 30 nowych modeli z napędem elektrycznym, stopniowo odchodząc od produkcji silników wysokoprężnych. W związku z ograniczeniami emisji zanieczyszczeń gazowych, inwestycje w technologię diesla mają być coraz mniej opłacalne.

Zanim jeszcze te plany zostały ogłoszone, niemiecki producent postawił na ekologię w dwóch najważniejszych modelach będących lokomotywami sprzedaży marki: Golfie i Passacie. Oba modele dostępne są w wersjach hybrydowych GTE. Ciekawą propozycją jest zwłaszcza Passat, który w wersjach z napędem tradycyjnym jest najpopularniejszym w Europie samochodem klasy średniej, a w Polsce cieszy się szczególną popularnością jako samochód służbowy w instytucjach i firmach.

Tankowanie z gniazdka

Hybrydowy Passat GTE to hybryda typu plug-in, która ładuje baterie nie tylko w czasie jazdy, ale także z gniazdka. Auto zostało wyposażone w dwa silniki: benzynowy TSI o mocy 156 koni mechanicznych oraz 115-konny silnik elektryczny. Łączna moc systemu wynosi 218 KM, a moment obrotowy 400 Nm. W połączeniu z automatyczną skrzynią biegów DSG daje to całkiem niezłe przyspieszenie: auto do setki rozpędza się w tempie 7,4 sekundy (kombi rozpędza się o 0,2 sek. wolniej), a maksymalna prędkości sięga prawie 25 kilometrów na godzinę.

Ładowanie baterii ze zwykłego gniazdka trwa przeszło 4 godziny. Używając stacji do ładowania (takie można spotkać np. w dużych centrach handlowych) skracamy ten czas o połowę. Ładowarka podpisana jest z przodu, po otwarciu klapki będącej częścią grilla. Co ciekawe,  po podpięciu kabla i zablokowaniu drzwi samochodu, nie można go odłączyć, dopóki drzwi nie zostaną odblokowane. Dzięki temu kabel do ładowania (jest dość kosztowny) trudniej byłoby ukraść.

Według danych producenta, pełne naładowanie baterii elektrycznego Passata powinno wystarczyć na przejechanie 50 kilometrów. W praktyce zasięg jest mniejszy i wynosi ok. 35 kilometrów, choć wskaźnik naładowania po kilkugodzinnym podpięciu do gniazdka pokazuje 46 km. W każdym razie im jazda będzie bardziej dynamiczna, tym energia zostanie skonsumowana szybciej. Auto może jeździć w czterech trybach zespołu napędowego: elektrycznym, hybrydowym, ładowania baterii oraz GTE. W tym ostatnim auto znacznie szybciej reaguje na wciśnięcie pedału gazu, zmiana biegów następuje szybciej, a silnik TSI jest nastawiony na rozwijanie wysokiej mocy.

Nic nie słychać

Jazda na zasilaniu bateryjnym sprawia dużą przyjemność. Po wciśnięciu znajdującego się na konsoli środkowej przycisku zapłonu zapalają się zegary i kontrolki, ale nie słychać nic. Przy ruszaniu dobiega jedynie odgłos toczenia, a po zwiększeniu prędkości słyszy się jedynie lekko narastający szum jak w nowej generacji tramwaju. Spalanie po przejechaniu pierwszych 100 kilometrów, z których jedną trzecią pokonamy na prądzie, wyniesie ok. 3-4 litrów. Dłuższy, np. 300-kilometrowy dystans pokaże zużycie na poziomie 6,5-7 litrów w zależności od techniki jazdy. W każdym razie na krótkich dystansach, np. dojeżdżaniu do pracy w promieniu kilkunastu kilometrów, można w ogóle nie konsumować benzyny: zakładając codzienne doładowanie, będziemy jeździć wyłącznie na silniku elektrycznym.

Passat GTE zewnętrznie jest praktycznie taki sam jak modele z napędem tradycyjnym. Odróżniają go jedynie niebieskie oznaczenia i przeprojektowany grill. Auto ma natomiast mniejszy bagażnik: pod podłogą nie ma już koła zapasowego, które producent umieszcza w standardzie przy wersjach spalinowych, bo ulokowano tam baterie. Przestrzeń bagażową można natomiast znacznie powiększyć po złożeniu tylnych oparć.

We wnętrzu jest bardzo wygodnie. Fotele dają optymalne podparcie zarówno siedziska, jak i zapewniają dobre trzymanie boczne. Bardzo dużo miejsca jest z tyłu – nawet wysokie osoby nie mają problemu z kolanami wbijającymi się w oparcie przedniego fotela, co widać w innych samochodach klasy średniej. Wnętrze jest bardzo starannie wykończone: dominują miękkie tworzywa, dopasowanie jest znakomite, nic nie trzeszczy ani nie skrzypi. Materiałem przypominającym filc wyłożone są schowki a także boczne kieszenie w drzwiach. Eliminuje to denerwujące odgłosy przesuwania się wkładanych tam kluczy czy np. butelek z napojami.

Ekologia jest kosztowna

Ciekawą opcją jest Active Info Display zamiast tradycyjnego zestawu wskaźników. Informacje są pokazywane na dużym wyświetlaczu, który można w dużym zakresie konfigurować. Zaletą jest także dotykowy 8-calowy ekran nawigacji Discover Pro, bardzo czuły, z dużą rozdzielczością i szybkim czasem reakcji. We wszystkich wersjach auto oferuje 3-strefową klimatyzację Climatronic. Oznacza to, że pasażerowie tylnego siedzenia mogą regulować temperaturę niezależnie od ustawień dla przednich siedzeń. Passat GTE jest bogato wyposażony już w podstawowej wersji: ma m.in. komfortowe fotele przednie, światła LED do jazdy dziennej, tapicerkę z alcantarą, 17-calowe koła, aktywny tempomat  czy system front assist z funkcja awaryjnego hamowania. Bardzo długa jest także lista dodatkowych opcji. Mankamentem jest jednak cena: auto w bazowym wyposażeniu kosztuje 173,5 tys. zł. To dużo zwłaszcza w porównaniu do wersji z Dieslem w podobnym wyposażeniu. Gdyby jednak polski rząd wprowadził zapowiadane przez Ministerstwo Energii ulgi dla właścicieli aut elektrycznych i hybrydowych, Passat GTE stałby się dużo atrakcyjniejszą propozycją. Zwłaszcza dla firm, które coraz częściej chcą pokazać, że funkcjonują w sposób przyjazdy środowisku i dbają o redukcję emisji swoich służbowych flot.

Latem szef  Volkswagena Matthias Müller ogłosił nową strategię mającą obowiązywać do roku 2025. Obejmuje ona m. in.: nową strukturę firmy, nowe oferty mobilności i technologie napędowe. Jednym z głównych punktów jest elektromobilność, w której kluczową rolę odegrają silniki o napędzie elektrycznym. Do 2025 Volkswagen chce oferować 30 nowych modeli z napędem elektrycznym, stopniowo odchodząc od produkcji silników wysokoprężnych. W związku z ograniczeniami emisji zanieczyszczeń gazowych, inwestycje w technologię diesla mają być coraz mniej opłacalne.

Pozostało 91% artykułu
Archiwum
Gliwice walczą o motoryzacyjną nowość z silnikiem z Tych
Archiwum
Zarobki Elona Muska zatwierdzone, ale nie jednogłośnie
Archiwum
Dyrekcja Skody proponuje podwyżkę zarobków
Archiwum
Europejski plan produkcji PSA
Archiwum
Fabryka Opla w Tychach uratowana