Producent samochodów elektrycznych z Kalifornii dysponuje danymi, które potwierdzają aktywację w chwili wypadku funkcji „autopilota”, która przejmuje kontrole nad przyspieszaniem i hamowanie pojazdu w pewnych warunkach. Działa jak automatyczny tempomat.
Tesla prowadzi postępowanie wyjaśniające okoliczności niegroźnego wypadku, do jakiego doszło w ubiegłym tygodniu w Pekinie. Podkreśliła jednak, że odpowiedzialność za kontrolę nad pojazdem z włączonym trybem autopilota spoczywa w dalszym ciągu na prowadzącym pojazd. W tym konkretnym przypadku nie stwierdzono obecności rak kierującego na kierownicy.
To pierwszy incydent tego rodzaju Tesli w Chinach; doszło do niego w 3 miesiące po wypadku na Florydzie w podobnych okolicznościach ze skutkiem śmiertelnym.
Prowadzący pojazd Tesli w Chinach, 33-letni Luo Zhen, informatyk z firmy technologicznej powiedział agencji Reutera, że jechał do pracy i jak zwykle włączył tryb autopilota. Jego samochód uderzył w inny stojący na drodze. Zaparkowany Volkswagen stracił boczne lusterko, boki obu samochodów zostały podrapane, nikt nie odniósł obrażeń. Luo sfilmował cały incydent kamerą z deski rozdzielczej.
– Prowadzący auto Tesli, którego rąk nie było widać na kierownicy, nie wykonał ruchu nią dla uniknięcia zaparkowanego samochodu i porysował jego bok – wyjaśniła z kolei rzeczniczka producenta. – Jak wyjaśniamy dokładnie kierującym pojazdem, autopilot jest rodzajem wspomagania prowadzenia, które wymaga stałego trzymania rąk na kierownicy dla zachowania kontroli i odpowiedzialności za pojazd i bycia gotowym do reakcji w każdej chwili – dodała.