Pod presją znalazły się notowania Boryszewa, Groclinu czy Izo-Bloku. Ucierpiały także te spółki, dla których zamówienia od giganta stanowią tylko nieznaczną cześć sprzedaży, jak Stomil Sanok, gdzie przecena w kulminacyjnym momencie sięgnęła blisko 20 proc.

Eksperci jednak uspokajają, że pomimo potencjalnego ryzyka związanego ze spadkiem sprzedaży czy pogorszeniem sytuacji finansowej VW polscy dostawcy nie są na straconej pozycji. – Nawet jeśli popyt na auta z grupy największego europejskiego producenta może się nieco obniżyć, nie powinno to mieć istotnego przełożenia na wyniki polskich dostawców, z uwagi na posiadany przez nich zdywersyfikowany portfel klientów – uważa Adam Anioł, analityk BM Banku BGŻ BNP Paribas.

Problemu nie dostrzegają także sami zainteresowani, dla których zamówienia od VW stanowią niemałą część przychodów. – Zamieszanie wokół Volkswagena nie przekłada się na nasz bieżący biznes, nie ma żadnego spadku produkcji dla któregokolwiek modelu. Pytanie, czy nie opóźni się start projektów, nad którymi wspólnie pracujemy, a które miałyby być realizowane w perspektywie najbliższego roku. Zainwestowaliśmy około 30 mln euro w narzędzia (formy – red.) do produkcji tych komponentów, częściowo wspieraliśmy się przy tym kredytami. Mamy jednak nadzieję, że żadnych opóźnień nie będzie – wyjaśnia Piotr Szeliga, prezes Boryszewa.

Zdaniem analityków głównym czynnikiem ryzyka pozostaje wpływ afery spalinowej na sprzedaż koncernu z Wolfsburga. W dłuższym terminie nie wykluczają osłabienia wyników sprzedaży, jeśli skandal negatywnie odbije się na postrzeganiu spółki.

Ale potencjalnych zagrożeń jest więcej. – Obecnie największym ryzykiem dla branży automotive byłaby sytuacja, w której okazałoby się, że aby sprostać wyśrubowanym wymogom środowiskowym w Europie, podobnych nadużyć dopuścili się pozostali producenci. Chociaż spadek sprzedaży niekoniecznie musiałby nastąpić, ewentualne nałożone kary oraz koszty napraw mogłyby nadwerężyć finanse koncernów, co odbiłoby się m.in. na nakładach inwestycyjnych, jak również mogłoby wpłynąć na wydłużenie terminów płatności dla dostawców – uważa Adam Anioł.