Komputer pokładowy z systemem Wi-Fi, nawigacja czy asystent parkowania to technologie, które obecne są w coraz większej liczbie aut. Poprawiają wygodę i bezpieczeństwo podróżowania, ale jednocześnie umożliwiają przejmowanie kontroli nad pojazdem na odległość. Analitycy IHS Automotive szacują, że 20 proc. samochodów sprzedanych na świecie w 2015 r. posiadało możliwość zdalnego wyłączenia hamulców. Eksperci firmy Check Point alarmują, że liczba aut potencjalnie narażonych na takie ataki hakerów do 2020 r. może wzrosnąć do 150 mln. Nic dziwnego, że koncerny motoryzacyjne nie zamierzają oszczędzać na ochronie cyfrowej pojazdów. Według GSMA takie wydatki w 2025 r. sięgną 19 mld dol.
Zdaniem Krzysztofa Wójtowicza, dyrektora generalnego Check Point w Polsce, wkrótce sposób, w jaki pojazd jest zabezpieczony przed cyberatakami, będzie równie ważny dla klienta, jak wewnętrzny system rozrywki czy nawigacja.
– Coraz więcej koncernów motoryzacyjnych decyduje się na wysoką komputeryzację pojazdów, pozwalając im na zdalną komunikację z nawigacją, telefonem czy serwisem. Niestety, dostęp do sieci stwarza kolejne możliwości ataku dla hakerów. Z tego powodu branża motoryzacyjna powinna zacieśniać współpracę z firmami od cyberbezpieczeństwa – mówi Wójtowicz.
Jego zdaniem wszelka komunikacja między pojazdem a światem zewnętrznym powinna być stale monitorowana i analizowana. – Możemy tego dokonać dzięki usłudze bezpieczeństwa opartej na chmurze, tworząc bufor między autem a internetem – tłumaczy.
Marcin Słomkowski, prezes Inchcape Motor Polska, dilera BMW, zaznacza, że producenci dokładają starań, by zabezpieczyć systemy. – Istnieje wyraźna potrzeba zabezpieczenia samochodów przed próbami przejęcia kontroli nad systemami ABS czy utrzymania pasa ruchu – podkreśla.