Największy na świecie producent pojazdów pod względem wartości rynkowe, zmniejszył prognozę rocznego zysku operacyjnego o 44 proc. do 1,6 bln jenów (14,2 mld euro), z 1,7 bln zakładanych w maju, do poziomu najniższego od 2013 r., bo skorygował w swym budżecie średni kurs 103 jenów za dolara i do 113 za euro z poprzednich 105 i 120 jenów. Zapowiedział też większe cięcia kosztów pracowniczych i ostrzejszą kontrolę wydatków, aby zmniejszyć niszczące skutki silnej waluty.
Silny jen szkodzi także mniejszym rywalom Toyoty — Nissanowi i Hondzie, bo ich pojazdy produkowane w Japonii są droższe zagranicą, a zyski osiągane w zagranicznych montowniach maleją. Słabszy jen w ostatnich 3 latach zapewnił Toyocie rekordowe zyski.
Toyota zakłada, że wahania kursów walut pozbawią ją 1,12 bln jenów zysku operacyjnego. — Największą zmianą w naszej prognozie jest zakładanie od lipca w naszym budżecie kursu 100 jenów za dolara i ok. 110 za euro — poinformował Tetsuya Otake z kierownictwa firmy.
Toyota produkuje w Japonii ok. 40 proc. swych samochodów, znacznie więcej od krajowych rywali. W I półroczu wyeksportowała niemal ponowę krajowej produkcji, kiedy to dolar stracił niemal 16 proc. do jena. W I kwartale (do 30 czerwca) aprecjacja jena zmniejszyła zysk operacyjny tej firmy o 15 proc. do 642 mld jenów (11 analityków zakładało 493,5 mld), ale globalna sprzedaż wzrosła dzięki Japonii, Europie i Azji.
Zmalała natomiast w Ameryce Płn., bo nowa wersja hybrydowego Priusa źle sprzedawała się. Tanie paliwa zwiększyły atrakcyjność pojazdów sportowo-użytkowych i furgonetek. Toyota zamierza zatem wyprodukować w Stanach dodatkowe 30 tys. SUV i większych aut, w tym popularnej krzyżówki RAV4, aby wykorzystać nową tendencję, gdy Amerykanie nie chcą Priusa czy Camry.