Pierwsze sieci miejskich wypożyczalni ruszą już w przyszłym roku. Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, na ulicach polskich aglomeracji może się pojawić około 1000 takich pojazdów.
Sieć ma działać na zasadzie miejskich wypożyczalni rowerów, które cieszą się w Polsce bardzo dużą popularnością. Cel? Ograniczenie ruchu w centrach i zmniejszenie emisji spalin. – Jeden samochód współdzielony jest w stanie zastąpić od czterech do nawet dziesięciu samochodów prywatnych – wylicza Tomasz Kunert, główny specjalista Biura Marketingu w warszawskim ratuszu.
Efektywny transport
Tzw. carsharing, czyli współdzielenie samochodów, to zjawisko, które podbija kolejne rynki na świecie. W ten sposób jeżdżą już mieszkańcy większych miast w USA, Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii oraz Włoszech. Polega to na tym, że zarejestrowany online użytkownik (po opłaceniu np. rocznego abonamentu) może wsiąść na wyznaczonych parkingach do dowolnego auta takiej miejskiej sieci i przejechać nim z punktu A do punktu B.
Wysokość opłat za najem w Polsce nie jest jeszcze znany, ale jak przekonują eksperci z działającej już we Wrocławiu firmy specjalizującej się w tzw. carsharingu, roczny koszt utrzymania auta miejskiego będzie ponaddwukrotnie mniejszy niż koszt utrzymania prywatnego pojazdu.
W Berlinie czy Monachium firma CiteeCar pobiera 1–2 euro w zależności od pory dnia za godzinę, ale nie więcej niż 25 euro za dzień i 9 euro opłaty początkowej. Oprócz tego należy zapłacić 22–29 eurocentów za każdy przejechany kilometr.