W związku z ewentualnym wyjściem W. Brytanii z Unii Europejskiej na razie doskwiera tylko słaby i nadal słabnący funt. Ale przemysł motoryzacyjny traci także przez kryzysy w Rosji i Brazylii, których gospodarki są w recesji, zaś auta, zwłaszcza z produkcji masowej, po prostu się nie sprzedają.
TTIP? A co to?
Problemem może się też okazać zawieszenie układu z Schengen, nawet na krótki czas. – Gdyby doszło do zamknięcia granic, zatrzymanie np. transportu silników z naszej węgierskiej fabryki może okazać się poważnym problemem – przyznał podczas dorocznej konferencji finansowej Rupert Stadler, prezes Audi AG.
Natomiast poza Sergiem Marchionne, prezesem Fiat Chrysler Automobiles, żaden z producentów aut, z którymi podczas trwającego do 13 marca salonu samochodowego w Genewie rozmawiała „Rzeczpospolita”, nie ma sprecyzowanych oczekiwań wobec Transatlantyckiego Partnerstwa w Dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTiP), które ma zrewolucjonizować handel między UE i USA. Szefowie Audi, Volvo, Mazdy czy nawet Rolls-Royce’a nawet o niej nie słyszeli.
A Marchionne? – Nie mogę się doczekać podpisania tej umowy – mówi. – Bezcłowa wymiana? To marzenie każdego prezesa – zapewnia szef FCA.
Prośba o „tak”
Za to wszyscy szefowie koncernów motoryzacyjnych są zwolennikami pozostania Wlk. Brytanii w UE. Wprawdzie zastrzegają, że to sami Brytyjczycy dokonają ostatecznego wyboru, ale przyznają, że z biznesowego punktu widzenia decyzja o pozostaniu w Unii byłaby najlepsza.