Polscy dilerzy Opla są zadowoleni z pierwszych zmian, jakie zostają wprowadzone po przejęciu tej marki przez francuską grupę PSA. Ale na rynku, po początkowo pozytywnych komentarzach dotyczących połączenia firm, pojawiają się wątpliwości.
– Od strony organizacyjnej obserwuję tylko racjonalne zmiany, choćby związane z optymalizacją stoków (zapasów aut – red.) – mówi Marek Adamski-Kubisz, dyrektor sieci dilerskiej Opel Westmotor.
Ma jednak wątpliwości. Jego zdaniem niewiadomą może być przyjęcie przez klientów tego, co w autach podlega powszechnemu procesowi globalizacji. – Na przykład trzycylindrowe silniki Peugeota, które sprzedawałem przez prawie cztery lata, oceniam bardzo dobrze. Mają znakomitą opinię na rynku. Ale nie wiemy, czy tę opinię znają klienci Opla, dla których zaskoczeniem może być francuski silnik pod maską niemieckiego auta – mówi Marek Adamski-Kubisz.
Po pierwsze, prościej…
Restrukturyzacja Opla, ogłoszona dwa tygodnie temu, zaczęła się nie od zmian produkcyjnych, ale od sieci dilerskich. Opel ma dzisiaj w Europie 1,7 tys. punktów sprzedaży. W strategii dla tej marki wyraźnie widać elementy, jakie prezes Grupy PSA Carlos Tavares wprowadzał do Peugeota, a zwłaszcza Citroëna po przejęciu zarządzania grupą.