Nie wiadomo ostatecznie ,co obiecali Ghosnowi Brytyjczycy.-Nie wyciągnąłem książeczki czekowej, bo jej nie mam -zapewniał Greg Clark, minister ds. biznesu, energii i strategii przemysłowej. Jak wynika z nieoficjalnych informacji prezes Nissana otrzymał pisemne gwarancje, że Brexit w żaden sposób nie zmniejszy konkurencyjności fabryki w Sunderland, skąd aż 55 produkcji jest sprzedawane w krajach Unii Europejskiej. W tym zakładzie także jest ulokowana jedna trzecia całej brytyjskiej produkcji motoryzacyjnej wynoszącej dzisiaj 1,6 mln aut rocznie.
Dopiero po tych gwarancjach Carlos Ghosn zapowiedział, że nowy Qashqai i x-Trail będą produkowane w Sunderland, chociaż wcześniej nie ukrywał, że we francuskich fabrykach Renaulta, którego także jest prezesem, ma wolne moce produkcyjne, a francuscy akcjonariusze Renault/Nissan Alliance bardzo ucieszyliby się z takiej przeprowadzki.
Akcja prezesa Nissana otworzyła teraz pole dla innych . Podobnych gwarancji domagają się Jaguar Land Rover i Ford, który w Wlk. Brytanii ma swoją największą fabrykę silników. I dalej – takich samych zapewnień chcą również Szkoci.
Wszystko więc wskazuje na to, że Brytyjczycy jednak za wszelką cenę chcą utrzymać w kraju eksporterów po tym, jak ich kraj już opuści Unię Europejską. Nie wyklucza to więc zachęt finansowych i ręcznego sterowania, od czego rząd w Londynie zawsze się kategorycznie odżegnywał. – Gdyby te przypadki były odizolowane, nie byłoby się czym przejmować, ale wygląda na to, że nagle kraj znalazł się w trudnej sytuacji, kiedy coraz bardziej jest zaangażowany w dyskusję z poszczególnymi przedsiębiorstwami, czego przecież w przeszłości nie robił- uważa Andrew Sentance, były członek zarządu Bank of England, dzisiaj doradca w PwC.
Przez wiele lat Wlk. Brytania, właśnie dzięki bardzo liberalnej polityce, zwłaszcza jeśli się ją porówna z prowadzoną przez rządy w Paryżu i Berlinie. Przedsiębiorcom odpowiadały zwłaszcza regulacje na rynku pracy, niskie podatki i właśnie to,że państwo nie mieszało się do biznesu.