Od 1 lipca centrum Paryża jest zamknięte dla aut starszych niż 20 lat. To głównie pojazdy z silnikami Diesla. – Takich miast będzie coraz więcej – mówi Laurent Petizon, dyrektor w AlixPartners, firmie analitycznej rynku motoryzacyjnego.
Każdy kierowca, który do Paryża wjedzie starym autem, zapłaci mandat w wysokości 36 euro. Od początku 2017 roku kwota wzrośnie do 68 euro.
Znikające diesle
AlixPartners przygotował właśnie analizę europejskiego rynku motoryzacyjnego do 2030 roku. Wynika z niej, że udział aut z silnikami Diesla z obecnych 50 proc. spadnie w tym czasie do zaledwie 9 procent. Wtedy najbardziej mają być popularne silniki hybrydowe (28 proc. udziału w rynku), benzynowe – 25 proc. Tyle samo ma wynieść udział aut z napędem elektrycznym, 18 proc. to hybrydy ładowane z gniazdka.
– To dramatycznie zmieni profil europejskich fabryk silników, a elektryfikacja musi przyjść do Europy, i właśnie diesel zapłaci za nią najwyższą cenę – mówi Laurent Petizon. Jego zdaniem już w roku 2022 liczba europejskich fabryk, które produkują auta z silnikami wysokoprężnymi zmniejszy się z 62 do 55. Jednocześnie w tym samym czasie zacznie rosnąć liczba fabryk produkujących silniki elektryczne i auta z takim napędem.
Zdaniem AlixPartners nie będzie to oznaczało finansowej katastrofy dla obecnych producentów. – Średnio fabryka silników produkująca 400 tys. sztuk rocznie kosztuje ok. pół miliarda euro (tyle planuje wydać Mercedes-Benz na zakład produkujący nowoczesne silniki w Jaworze). Z kolei fabryka z taką samą liczbą baterii do aut elektrycznych, to wydatek ok. 50 mln euro. Potrzeba na nią jedną dziesiątą przestrzeni i znacznie mniejszego zatrudnienia.