Polskie pojazdy dla najbardziej wybrednych

Świat będzie potrzebował coraz więcej nowoczesnych środków transportu. Z wartego biliony dolarów tortu polskie firmy mogą sporo uszczknąć.

Publikacja: 08.11.2015 21:00

Polskie pojazdy dla najbardziej wybrednych

Foto: solarisbus.com

Już dziś sprzęt transportowy jest jednym z kluczowych polskich towarów eksportowych. I nie chodzi tu o samochody, części i akcesoria motoryzacyjne, ale pojazdy takie jak autobusy, tabor kolejowy, ciężarówki, jachty. W sumie w 2014 r. nasz eksport w tej branży był wart aż 36 mld zł.

Co więcej, Oxford Economics przewiduje, że w najbliższych latach największy udział we wzroście wartości międzynarodowego handlu będzie miał właśnie sektor maszyn i sprzętu transportowego. Eksperci szacują, że wartość wymiany towarów związanych z infrastrukturą transportową będzie rosła w tempie 9 proc. rocznie, by ulec potrojeniu do 2030 roku. Kraje na całym świecie jak szalony inwestują bowiem w rozwój infrastruktury transportowej, by podnosić konkurencyjność, jakość życia mieszkańców, przeciwdziałać negatywnym zjawiskom klimatycznych. World Resources Institute szacuje wydatki na ten cel (chodzi zarówno o drogi, linie kolejowe, jak i środki transportu z wyjątkiem aut osobowych) na 1,4–2,1 bln dolarów rocznie.

Nie tylko Chiny

– Te trendy widoczne są zarówno w krajach rozwijających się, jak i rozwiniętych – podkreśla Anita Michel-Lelental, wicedyrektor departamentu bankowości korporacyjnej, HSBC Bank Polska SA – Przykładem mogą być Chiny. Aby chińskie miasta mogły sprawnie funkcjonować, potrzebują nowych środków transportu, dróg, połączeń kolejowych. Dziś w Państwie Środka jest kilkadziesiąt miast, które liczą ok. 5 milionów mieszkańców, a nie mają metra.

Możliwości rozwoju biznesu polskim producentom oferują również rynki europejskie.

– Polskie firmy udowadniają, że mogą wygrywać duże kontrakty dla najbardziej wymagających odbiorców zza zachodniej granicy. To dobre podstawy dla rozwoju eksportu w przyszłości – podkreśla Michel-Lelental.

Polskie przedsiębiorstwa z tego sektora radzą sobie na zagranicznych rynkach doskonale.

Firma Solaris Bus&Coach, czołowy producent w Europie, w 2014 r. sprzedała 1380 pojazdów za 1,6 mld zł, z czego aż 1100 (80 proc.) to eksport. Jej autobusy i tramwaje jeżdżą w 29 krajach, w tym w Niemczech, we Francji, Włoszech, w Izraelu, ale też Rosji i Turcji.

Na drogach i szynach

W tym roku Solaris zawarł umowę m.in. na dostawę 105 autobusów do czeskiej Ostrawy i 41 tramwajów do Lipska.

– Wygrywając przetarg w Lipsku, Solaris po raz kolejny potwierdził swoje wysokie kompetencje techniczne i jakościowe. Jesteśmy jedną z niewielu marek, która potrafi spełnić restrykcyjne niemieckie wymagania dotyczące produkcji pojazdów szynowych – podkreśla Zbigniew Palenica, członek zarządu w firmie Solaris.

– W branży pojazdów szynowych od lat obserwujemy wysoką koniunkturę. Jest to tendencja rosnąca, a na wielu rynkach (choćby tramwajowym) mamy do czynienia z renesansem tego rodzaju transportu – uważa Michał Żurowski, rzecznik PESA, firmy produkującej pociągi i tramwaje. – Budowane są nowe połączenia, a najwięksi przewoźnicy, także w Polsce, modernizują tabor. Wynika to m.in. z tego, że jest to najszybszy, nie licząc metra, najbardziej efektywny i przyjazny środowisku system komunikacji aglomeracyjnej.

Przychody fabryki PESA z eksportu w 2013 r. stanowiły 25 proc. wszystkich przychodów, w 2014 r. już 36 proc. Firma w 2017 r. rozpocznie realizację największego kontraktu: ramowej umowy z Deutsche Bahn na dostawę 470 pociągów typu Link za ok. 5 mld zł.

– Interesują nas wszystkie, także pozaunijne, rynki, wszędzie analizujemy potrzeby taborowe i przygotowywane przetargi – podkreśla Żurowski.

Naszym hitem eksportowym są też jachty.

– Branża producentów łodzi żaglowych i motorowych nieustannie się rozwija. Z każdym rokiem obserwujemy kilkuprocentowy wzrost sprzedaży – podkreśla Piotr Kot, współwłaściciel Delphia Yachts.

Wynika to z poprawy sytuacji gospodarczej oraz rosnącej zamożności społeczeństw.

– Eksportujemy 95 proc. naszych jachtów. Nasi główni odbiorcy to Niemcy, Holandia, Francja. Strategiczne są wciąż rynki europejskie, ale chcielibyśmy zwiększyć sprzedaż w Australii, Nowej Zelandii i Chinach oraz Stanach Zjednoczonych – podkreśla Kot.

Już dziś sprzęt transportowy jest jednym z kluczowych polskich towarów eksportowych. I nie chodzi tu o samochody, części i akcesoria motoryzacyjne, ale pojazdy takie jak autobusy, tabor kolejowy, ciężarówki, jachty. W sumie w 2014 r. nasz eksport w tej branży był wart aż 36 mld zł.

Co więcej, Oxford Economics przewiduje, że w najbliższych latach największy udział we wzroście wartości międzynarodowego handlu będzie miał właśnie sektor maszyn i sprzętu transportowego. Eksperci szacują, że wartość wymiany towarów związanych z infrastrukturą transportową będzie rosła w tempie 9 proc. rocznie, by ulec potrojeniu do 2030 roku. Kraje na całym świecie jak szalony inwestują bowiem w rozwój infrastruktury transportowej, by podnosić konkurencyjność, jakość życia mieszkańców, przeciwdziałać negatywnym zjawiskom klimatycznych. World Resources Institute szacuje wydatki na ten cel (chodzi zarówno o drogi, linie kolejowe, jak i środki transportu z wyjątkiem aut osobowych) na 1,4–2,1 bln dolarów rocznie.

Archiwum
Gliwice walczą o motoryzacyjną nowość z silnikiem z Tych
Archiwum
Zarobki Elona Muska zatwierdzone, ale nie jednogłośnie
Archiwum
Dyrekcja Skody proponuje podwyżkę zarobków
Archiwum
Europejski plan produkcji PSA
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Archiwum
Fabryka Opla w Tychach uratowana