Zysk operacyjny EBITDA zwiększył się o 12 proc. do 217 mln euro, a analitycy liczyli na 194 mln, ale zysk netto zmalał do 763 mln z 782 mln rok wcześniej. Obroty poprawiły się o 6 proc. do 811 mln (liczono na 754 mln), natomiast dostawy wzrosły o 8 proc. do 2214 aut dzięki kilku nowościom, zwłaszcza 8-cylindrowym 488GTB i 488 Spider. Sprzedaż 12-cylindrowych samochodów zmalała wraz za zakończeniem limitowanej serii wersji hybrydowych LaFerrari w cenie miliona euro, choć pojawiła się nowa limitowana seria F12tdf.
Chiny będące nadal małym rynkiem dla Ferrari zaskoczyły skokiem o 26 proc., sprzedaż w Europie wzrosła o 14 proc. Sergio Marchionne wyjaśnił, że zastój sprzedaży w obu Amerykach wynikał z problemów z przepływem produktów, w II półroczu sytuacja powinna poprawić się.
„Mocny II kwartał pokazuje, że kierownictwo Ferrari potrafi wykorzystywać wartość tej marki poprzez innowacyjne zarządzanie autami specjalnych edycji. Problemem tej firmy jest jednak cykliczność popytu na zasadnicze modele” — stwierdził w nocie analityk z Exane BNP Paribas, Stuart Pearson.
Firma wyodrębniona z Fiata Chryslera na początku roku potwierdziła prognozę rocznego zysku i dodała, że zmierza ku kolejnemu rekordowi. Sergio Marchionne stwierdził, że roczna prognoza to oczekiwane minimum i przewiduje, że ten rok będzie fenomenalny. Niektórzy analitycy spodziewają się, że Ferrari poprawi raz jeszcze prognozę przed zakończeniem roku.
Firma z Maranello planuje dostarczenie w tym roku ok. 8 tys. pojazdów, zgodnie z planem Marchionne stopniowego zwiększania wolumenu do 9 tys. sztuk do 2019 r. bez narażania wyjątkowego statusu marki.