„Financial Times” podał 22 sierpnia, że raport pominął istotne elementy, np, że samochody Renaulta mogły emitować mniej trujących związków podczas testów. W raporcie podano, ze niektóre modele emitowały 9-11 razy więcej tlenków azotu od unijnych norm.
Trzech z 17 członków komisji stwierdziło jednak, że w raporcie nie podano wszystkich szczegółów ustaleń, w tym faktu uruchamiania się „pułapki na NOx” w modelu Captur przygotowanym do testowania w warunkach laboratoryjnych. Według członków tej komisji – dodał „FT” – nie było dowodów, że Renault używał podobnych rozwiązań do zastosowanych przez Volkswagena w USA, ale uważali, że potrzebne są dalsze testy dla zbadania różnic wyników w warunkach laboratoryjnych i drogowych. Pominięcie pewnych elementów wywołało u nich obawy, że rząd mógł być zbyt pobłażliwy względem Renaulta, bo ma w nim 20 proc. udziałów.
Renault zaprzeczył, by stosował oszukańcze rozwiązania podczas testów, w styczniu objął akcją przywoławczą 15 tys. samochodów i obiecał wdrożyć bardziej skuteczne technologie dezaktywacji spalin.
Również Bruksela wezwała rząd Francji do ujawnienia metodologii i danych zawartych w raporcie o Renault. Jedna z rzeczniczek oświadczyła, że „podobnie jak to było z innymi krajowymi raportami, które nam przekazano, chcielibyśmy mieć pełny dostęp do metodologii i danych, zanim wyciągniemy własne wnioski”.
„Ministerstwo środowiska oficjalnie zaprzecza twierdzeniom „FT” w tekście o raporcie komisji ws. emisji spalin samochodowych. Francja jest jedynym krajem, który powołał otwartą i niezależną komisję po rewelacjach w sprawie Volkswagena i przetestował wszystkie marki samochodowe na francuskim rynku” – stwierdza komunikat Paryża.