Brytyjska decyzja podjęta po Francji oznacza zwycięstwo napędu elektrycznego, który zmieni losy bogatych dotąd koncernów naftowych, zatrudnienie w sektorze motoryzacji i będzie oznaczać koniec jednego z symboli kapitalizmu XX wieku: samego samochodu.
Władze Paryża, Madrytu, Ciudad de Mexico i Aten ogłosiły plany zakazu wjazdu diesli do centrum od 2025 r., rząd Francji zamierza zaprzestać sprzedaży samochodów o napędzie spalinowym w 2040 r.
Na brytyjski rząd wywierano presję, by podjął kroki ograniczające skażenie powietrza po przegraniu kilku procesów z ugrupowaniami ekologów, w maju przedstawił propozycje systemu stopniowego pozbywania się pojazdów najbardziej skażających środowisko. Przed czerwcowymi wyborami konserwatyści zobowiązali się doprowadzić do tego, by niemal wszystkie samochody i furgonetki nie emitowały spalin po 2050 r.
– Dziś potwierdzamy, że to oznacza, iż do 2040 r. nie powinno być nowych samochodów benzynowych i diesli – powiedział w BBC Radio minister Gove. Zapowiedział udostępnienie przez rząd lokalnym władzom 200 mln funtów na programy ograniczania obecności starszych diesli na drogach.
Według „The Timesa” skończy się również sprzedaż hybryd z oboma rodzajami napędu. Będzie to jednak trudne do zrealizowania. W I półroczu sprzedaż nowych diesli wzrosła o 10 proc., aut benzynowych o 5 proc., elektrycznych o 30 proc., ale te ostatnie stanowiły zaledwie 5 proc. rejestrowanych, bo konsumentów odstręczały ich ceny i ograniczona dostępność punktowy ładowania baterii, z kolei producenci nie chcą dużo inwestować, gdy nie ma popytu.