Zależność od monopolu dostawców ropy naftowej skłania rządy do szukania alternatywnych rozwiązań. Problem w tym, że nie wiadomo, które ostatecznie okaże się najbardziej praktyczne i przystępne. – Przemysł samochodowy musi poradzić sobie z opanowaniem produkcji pojazdów na paliwa alternatywne, wyzwaniem są także pojazdy autonomiczne – przyznaje prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego Jakub Faryś.
Skąd paliwo
Ropa naftowa służy do wytworzenia w elektrowniach zawodowych dwóch proc. elektryczności. W produkcji ciepła jej udział wzrasta do 19 proc, natomiast w przypadku napędu pojazdów to już 94 proc. energii – wskazuje prof. Samuele Furfari, doradca Komisji Europejskiej. – Zależność od ropy skazuje kontynent na monopolistów, którzy dyktują ceny paliw – podkreśla Furfari. Dlatego KE postanowiła zwiększyć udział paliw alternatywnych w napędach samochodów wskazując jednocześnie elektryczność jako najwygodniejszy napęd aut miejskich.
Pojazdy na gaz ziemny (sprężony i ciekły) nadają się zarówno do jazdy na krótkich, jak i długich dystansach. Szczególnie wygodny jest ciekły gaz (LNG), który umożliwia szybkie tankowanie i zawiera dużo energii w jednostce masy i objętości, zatem nie wymaga dużych zbiorników. KE przygotowała fundusze na budowę sieci stacji gazu sprężonego (CNG) i LNG, co ma odbywać się etapami. Do 2025 roku powinna powstać sieć CNG i LNG wzdłuż głównych dróg europejskich, w kolejnym pięcioleciu podobne stacje powinny być dostępne w pozostałych rejonach krajów unijnych.
Gazu nie zabraknie: przykładem jest odkrycie bogatych złóż gazu pod dnem Morza Śródziemnego w pobliżu Izraela i Cypru. Dodatkowe bezpieczeństwo zapewniają dostawy LNG z USA m.in. do Polski.
Furfari wskazuje, że decyzja o inwestycji w infrastrukturę zawsze niesie ryzyko pomyłki. – W latach 80. byliśmy przekonani, że ropa naftowa kończy się i szybko musimy przejść na inne paliwo. Wodór był zbyt kłopotliwy, więc wymyśliliśmy biopaliwa, które okazały się ślepą uliczką – wyjaśnia.