Ford podał, że różnica w stawce godzinowej między jego pracownikami należącymi do związku zawodowego a pracującymi w Toyocie czy Hyundaiu, bez przynależności związkowej, wyniesie 8-10 dolarów. To pozwoli zagranicznym rywalom oferować atrakcyjniejsze warunki kupna ich wyrobów wobec pojazdów producentów amerykańskich.
Prezes Forda, Mark Fields wyjaśnił na spotkaniu z analitykami i dziennikarzami, że nowe porozumienie dotyczące 53 tys. ludzi w jego koncernie zrównuje koszty pracownicze z ponoszonymi przez sąsiada przez ulicę, General Motors i przybliży te koszty do zaakceptowanych we Fiacie Chryslerze.
Fields dodał, że koszty pracownicze będą rosły o niecałe 1,5 proc. rocznie, zgodnie ze spodziewaną inflacja, w czasie 4 lat obowiązywania porozumienia zawartego z UAW. W tym roku koncern liczy się z wydatkiem 600 mln dolarów.
Koszty godziny pracy w Fordzie wzrosną do 2019 r. – gdy wygaśnie ważność zawartych teraz nowych układów zbiorowych pracy – z 57 do 60 dolarów, w GM z 55 do 60, a w FCA z 47 do 56 dolarów – wyliczyła firma doradcza Center for Automotive Research. W ubiegłym roku koszty w Fordzie były o 9 dolarów wyższe niż w Toyocie i o 16 niż w Hyundaiu.
Wiceprezes Forda ds. pracowniczych, Bill Dirksen powiedział, że wzrost kosztów pracowniczych uda się utrzymać pod kontrolą poprzez znacznie większe korzystanie z pracowników dorywczych, niżej zaszeregowanych od pełnoetatowych. Nie podał, o ile zwiększy się zatrudnienie tych tymczasowych. Zgodnie z nowym układem zbiorowym, UAW musi zaaprobować ich zatrudnianie, aby ich liczba nie doszła do poziomu spotykanego w zakładach nie mających związków zawodowych.