Prezes PSA, Carlos Tavares przedstawiając bilans swej grupy w 2016 r. oświadczył, że jeśli dojdzie do realizacji projektu odkupienia Opla/Vauxhalla — mówi się o początku marca przed salonem w Genewie (od 9 marca) — to szybko doszłoby do synergii, docelowo 1,5-2 mld euro rocznie, dzięki wspólnym zakupom i wprowadzeniu płyt podłogowych PSA w Oplu, a Opel doszedłby do obecnego poziomu rentowności grupy francuskiej po kilkunastu latach strat.
– Dziś sytuacja Opla ma wiele podobieństw do naszej sprzed 4 lat — powiedział wspominając głęboki kryzys grupy w 2012 r. — Ta firma potrzebuje pomocy, nie może bez końca być pod kreską na koniec roku. Sadząc po tym co nam udało się osiągnąć, sądzimy, że PSA może jej pomóc.
Tavares zamierza powierzyć dyrekcji Opla plan naprawczy czerpiący z „Back in the race”, który pozwolił Peugeotowi spektakularne odrodzić się poprzez duże oszczędności, redukcję zatrudnienia, optymalizację zakładów i programów. — Wspomożemy dyrekcję Opla dostarczając jej celów referencyjnych, ale będzie to plan Opla — dodał prezes PSA.
Niemiecka marka w posiadaniu Francuzów
Tavares potwierdził, że jego celem jest dojście do sprzedawania w ciągu kilku lat przez nową grupę ponad 5 mln pojazdów rocznie wobec 4,3 mln w 2016 r. po dodaniu wyników dwóch firm. Wcześniej na posiedzeniu rady nadzorczej powiedział, że migracja modeli Opla ku strukturze PSA powinna zacząć się z chwilą odnowienia najmniejszej Corsy, jednego ze szlagierów handlowych tej marki, przewidzianą na 2019 r.
To delikatny temat dla bazy inżynieryjnej w Niemczech, która zatrudnia połowę z 38 tys. ludzi w Oplu, ale Tavares uwala, że jest w stanie przezwyciężyć opory choćby dzięki trzech programom wspólnych pojazdów realizowanym już przez obie grupy. — Nie chodzi o debatowanie, czyja technologia jest lepsza, ale o wyjście z technologii GM i zastąpienie jej technologią PSA — wyjaśnił i dodał, że niemieccy inżynierowie otrzymają do realizacji część przyszłych modeli.