Do mobilizacji z inicjatywy lewicowego CGT, lewackiego FO i najbardziej pragmatycznego CFDT dochodzi na skutek negocjacji nowej umowy, podjętych w końcu września. Na dziesięć zaplanowanych spotkań odbyło się dotąd pięć, szóste było przewidziane 15 listopada.
Projekt płynnej organizacji czasu pracy, aby lepiej dostosować go do zmian popytu jest trudny do przyjęcia, bo przewidziano rezygnację z dobrowolności, odroczenie na koniec roku wypłat za nadgodziny i zredukowano czas na ogłaszanie pracy w godzinach nadliczbowych.
W poprzedniej umowie z załogą podpisanej w 2013 r. dyrekcja Renaulta zobowiązała się zwiększyć produkcję we Francji w zamian za znaczne ustępstwa w zakresie wynagrodzeń, czasu pracy i wielkości zatrudnienia. Po 3 latach grupa zmniejszyła załogę o 7200 osób nie obsadzając stanowisk zwalnianych w sposób naturalny (emerytury, wypowiedzenia).
Tym razem restrukturyzacja będzie mniej drastyczna dla zatrudnionych bezterminowo, odczują ją bardziej pracownicy na umowach terminowych; umowa dotyczy ok. 8 tys. z nich, ale pracodawca chce zmniejszyć ich liczbę o połowę w latach 2017-19. Chce ponadto zwiększyć o 40 proc. wydajność swych fabryk i dojść do produkowania w końcu 2019 r. po 90 pojazdów rocznie na osobę wobec obecnych 64.
Aby to osiągnąć, Renault obiecał 500 mln euro na modernizację zakładów i 220 mln na szkolenie zawodowe. W odróżnieniu od poprzedniej umowy, w której zobowiązał się do zwiększenia produkcji we Francji z 530 tys. do 710 tys. pojazdów, teraz obiecał utrzymanie średniej rocznej produkcji na poziomie co najmniej 2016 r. pod warunkiem identycznej sytuacji na rynku.