Zdumienie tych samych Niemców, w tym szanowanych analityków, nie miało granic, kiedy okazało się, że firmy, które postawiły się Volkswagenowi – Cart Trim i ES Automobiguss – należą do trzech Bośniaków (spółką matką jest Prevent Group, której właścicielami są Nijaz Hastor i jego synowie Kenan i Damir). A już zupełnie nie mogli uwierzyć, kiedy się okazało, że koncern ugiął się pod ich naciskiem.
We wtorek VW z zadowoleniem informował, że spór z dostawcami, który trwał trzy tygodnie, zakończył się. Ruszył transport obić i foteli samochodowych z Car Trim oraz elementów żeliwnych do skrzyń biegów z ES Automobilguss.
Wyglądało więc, że Volkswagen wymusił na dostawcach wywiązanie się z kontraktu. Zapewniano też, że wszystkie warunki porozumienia są poufne, na czym koncernowi z Wolfsburga bardzo zależało. Zależało, bo przegrał.
W zamian za natychmiastowe wznowienie dostaw, które umożliwiły stopniowe przywrócenie produkcji golfów i passatów – najlepiej sprzedających się aut Volkswagena – koncern wypłacił Bośniakom 12 mln euro odszkodowania i zagwarantował sześcioletni kontrakt na dostawy.
Próba sił
Tarcia zaczęły się jeszcze w lipcu, kiedy Volkswagen wypowiedział Bośniakom z datą 1 stycznia 2017 r. kontrakt o wartości 500 mln euro na dostawy komponentów. Poszło o ceny, bo Volkswagen, szukając pieniędzy na odszkodowania, jakie będzie musiał wypłacić Amerykanom za aferę z manipulowaniem wynikami testów na emisję spalin, ogląda każde wydane euro. Ekonomiści wyliczyli, że zbicie cen komponentów o 1 proc. daje przyrost zysku firmy o 1,3 mld euro.