Przejadą się na prądzie

Miasta ogarnia moda na elektryczne autobusy. Koszty są duże, a zysk dla środowiska wątpliwy.

Publikacja: 21.08.2016 20:20

Przejadą się na prądzie

Foto: materiały prasowe

Samorządowcy przyspieszają elektryfikację transportu. Warszawa do kupionych w 2015 r. dziesięciu elektrycznych autobusów dołoży w przyszłym roku dziesięć, dla których za kilka tygodni wybierze dostawcę.

– Jeśli będziemy zadowoleni, zrobimy kolejny przetarg – usłyszeliśmy w stołecznych Miejskich Zakładach Autobusowych.

20 autobusów elektrycznych kupuje Kraków. Miasto zamówiło 17 pojazdów 12-metrowych i trzy przegubowce o długości 18 m.

Ambitne plany ma 90-tys. Jaworzno. Teraz kupi 16 autobusów na prąd, a w niedalekiej przyszłości chce takimi pojazdami zastąpić połowę obecnej floty miejskiego przewoźnika. Na kupno elektrycznych autobusów zdecydował się też m.in. Rzeszów, a liczba miast, które je testują, systematycznie rośnie.

Decyzje o kolejnych zakupach będzie przyspieszać udostępnianie dotacji z unijnego budżetu na lata 2014–2020, który ma promować alternatywne napędy. Autobusy elektryczne mają być też ważnym elementem rządowego planu rozwoju elektromobilności. Ministerstwo Energii zakłada, że wymiana taboru nakręci biznes w fabrykach autobusów. Pojazdy na prąd produkują Solaris, zakłady Volvo we Wrocławiu, a nawet Ursus.

– Oprócz redukcji zanieczyszczeń program stanowi również narzędzie budowania potencjału przemysłowego – przekonuje Mariusz Kozłowski, naczelnik wydziału prasowego w resorcie energii.

Problemem mogą się jednak okazać koszty. Jazda autobusem na prąd kosztuje o połowę taniej niż tym z silnikiem Diesla, ale elektryczne autobusy są od tradycyjnych niemal dwukrotnie droższe. Do tego dochodzi koszt infrastruktury ładowania. Za dziesięć zamawianych pojazdów Warszawa będzie musiała zapłacić 23,6–26,4 mln zł.

– Łączne koszty eksploatacji autobusów elektrycznych są wyższe niż w przypadku tradycyjnej technologii – twierdzi Dariusz Załuska, prezes firmy transportowej Mobilis Group.

Eksperci mają wątpliwości, czy elektryczna ofensywa nie jest na wyrost. Kupowanie teraz takich autobusów ma sens, ale w dużych miastach, gdzie można wykorzystać efekt skali. W projekty powinni się także angażować dystrybutorzy energii, zwłaszcza że szybkiej elektryfikacji transportu może nie sprostać obecna kondycja sieci przesyłowych.

Według Aleksandra Kiereckiego z branżowej firmy analitycznej JMK do upowszechnienia autobusów na prąd znacznie sensowniej zabierają się Niemcy. Jak mówi, w Hanowerze przewoźnik Ustra testuje solarisy, które korzystają z energii pochodzącej z farm wiatrowych. Z kolei Hamburger Hochbahn wypróbowuje pojazdy z podwójnym napędem: elektrycznym i wodorowym.

W polskich warunkach ekologiczne zalety elektrycznych solarisów mogą się okazać wątpliwe. – Ponieważ ponad 90 proc. energii produkowane jest z węgla, przejście na napęd elektryczny sprowadzi się do przeniesienia źródła emisji zanieczyszczeń z miast do elektrowni – przekonuje Załuska.

Samorządowcy przyspieszają elektryfikację transportu. Warszawa do kupionych w 2015 r. dziesięciu elektrycznych autobusów dołoży w przyszłym roku dziesięć, dla których za kilka tygodni wybierze dostawcę.

– Jeśli będziemy zadowoleni, zrobimy kolejny przetarg – usłyszeliśmy w stołecznych Miejskich Zakładach Autobusowych.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Archiwum
Gliwice walczą o motoryzacyjną nowość z silnikiem z Tych
Archiwum
Zarobki Elona Muska zatwierdzone, ale nie jednogłośnie
Archiwum
Dyrekcja Skody proponuje podwyżkę zarobków
Archiwum
Europejski plan produkcji PSA
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Archiwum
Fabryka Opla w Tychach uratowana