Przed brexitem największe światowe firmy samochodowe zastanawiają się, jak będą importować miliony komponentów z całego świata i następnie eksportować samochody z brytyjskich fabryk do europejskich klientów. Firmy te już pracują nad planami dostosowania się do rożnych scenariuszy obejmujących stawki celne i opóźnienia w odprawach portowych, które dotkną ten sektor zależny od sprawnego przemieszczania się komponentów, silników i gotowych wyrobów przez granice.
— Jeśli powstanie taki czy inny warunek, to będzie nas kosztować kilkadziesiąt milionów funtów absolutnie zmarnowanych, a nie możemy narażać firmy na takie ryzyko — stwierdził podczas salonu w Genewie prezes Jaguara Land Rovera (JLR), Ralf Speth. — Mówimy o straconych minutach na granicach, co wpłynie niekorzystnie na nasze zapasy, logistykę i dlatego musimy już teraz pracować nad wszelkimi kompleksowymi planami — dodał. Ostrzegł, że wszelkie odstępstwa w normach pojazdów między W. Brytanią i Unią (obecnie są identyczne) będzie oznaczało powrót do średniowiecza.
Londyn i Bruksela mają nadzieję osiągnąć porozumienie o okresie przejściowym na szczycie Unii 22-23 marca, utrzymujące obecny stan do końca 2020 r., ale firmy pracują nad zaplanowaniem niepewnej przyszłości na później. Stawką jest powodzenie jednego z niewielu brytyjskich sukcesów przemysłowych od lat 80: sektora motoryzacji, który zatrudnia ponad 800 tys. ludzi i daje obroty 77,5 mld funtów (110 mld dolarów).
Szefowie i przedstawiciele kierownictwa 9 firm różnych sektorów (BMW, Bosch, Telefonica, Kingfisher, Wizz Air) spotkali się w ramach okrągłego stołu z premier Theresą May i wiceministrem finansów Johnem Glenem dla omówienia stanu przygotowań do brexitu i okresu przejściowego. T. May zapewniła, że będzie dążyć do utrzymania wysokich norm przepisów i do rozwiązań wspierających firmy obu stron — podał urząd premiera.
Honda i Peugeot chcą zbudować dodatkowe magazyny na większy zapas podzespołów, aby chronić model produkcji just-in-time przed ewentualnymi odprawami celnymi. Mini z grupy BMW mówi o gigantycznych komplikacjach przygotowań przed utratą normalnego handlu. — Nie wiemy, czy każda ciężarówka z dostawami dostanie zgodę wjazdu. Możemy zwiększyć zapasy, aby zyskać elastyczność produkcji, teraz` to prawdziwy koszmar — stwierdził Peter Scharzenbauer z zarządu firmy. Szef Hondy ds. kontaktów z rządami europejskimi, Patrick Keating powiedział w ubiegłym roku w parlamencie, że japońska firma będzie musiała uruchomić w marcu plan przygotowań, teraz czeka na dalsze szczegóły. — Obserwujemy sytuację w miarę rozwoju negocjacji i spodziewamy się dodatkowych wyjaśnień po marcowym szczycie — dodał.