Z oczywistym zadowoleniem przyjęły tę decyzję globalne koncerny samochodowe, bo szerzej otwiera ona drogę ich pojazdom do największej bliskowschodniej gospodarki.
Kobiety stanowią prawie połowę 32 mln obywateli Arabii Saudyjskiej i dopuszczenie ich do prowadzenia samochodów będzie miało olbrzymi wpływ na wzrost popytu na tym rynku, ale także na przykład na przepisy imigracyjne, bo wielu przybyszów z Bangladeszu i Filipin obecnie zatrudnianych jest jako kierowcy i to za małe pieniądze.
Liderzy rynku, tacy jak Toyota czy Hyundai, których wielkie SUV-y są już stałym elementem krajobrazu na saudyjskich drogach, będą musieli zwiększyć dostawy mniejszych aut, takich jak kompakty czy sedany dla samotnych pracujących kobiet czy studentek. A z drugiej strony królewska decyzja liberalizacyjna popsuje interesy firmom wynajmującym samochody przez Internet, takim jak Uber, bo więcej kobiet kupi sobie auto i siądzie za kółkiem.
Japoński gigant Toyota ma 32 proc. udziałów w saudyjskim rynku 676 tys. samochodów sprzedanych tam w minionym roku. Południowokoreański Hyundai zajmuje drugie miejsce z 24 proc. udziału. Królestwo zajmuje na świecie 21 miejsce pod względem ilości rejestrowanych nowych aut.
Już w marcu Toyota podpisała z Arabia Saudyjska porozumienie otwierające możliwość zbudowania na miejscu fabryki samochodów. Nissan i Hyundai są na wstępnym etapie negocjacji na ten temat – poinformował w czerwcowym wywiadzie saudyjski minister.