W tym roku polskie drogi będzie zalewać fala starych samochodów. Słabnący złoty i program 500+ przyczyniają się do wzrostu popytu na najtańsze, wyeksploatowane pojazdy. Według danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego w pierwszych czterech miesiącach 2016 roku zarejestrowano prawie 295,2 tys. używanych aut z zagranicy, o prawie 16 proc. więcej niż rok wcześniej. Jak dotąd, rekordowy okazał się kwiecień z rejestracjami blisko 80,3 tys. aut i wzrostem, w porównaniu z ubiegłorocznym kwietniem, o przeszło 13 proc. Jeśli ta tendencja się utrzyma, w całym 2016 roku na drogi wyjedzie przeszło 900 tys. starych samochodów, w większości mocno wyeksploatowanych.
O ile wielkość prywatnego importu nie budzi zaskoczenia – w 2008 roku przebiła barierę miliona sztuk, a rok wcześniej przekroczył 960 tys. – o tyle alarmująca jest zmiana struktury wiekowej.
Coraz starsze
W 2015 roku udział najstarszych pojazdów liczących powyżej dziesięciu lat w całorocznym imporcie wyniósł 55,6 proc. Natomiast w okresie styczeń–kwiecień 2016 roku podskoczył do 63,9 proc.
Co gorsza, dynamika tego wzrostu jest większa niż rok temu. Na koniec I poł. 2015 r. odsetek najstarszych samochodów zwiększył się do 55,5 proc. z 50,9 proc. na koniec 2014 r. Ten trend pogłębia się od dłuższego czasu, bo w 2013 r. odsetek aut ponad 10-letnich wynosił 48,3 proc.
Tymczasem udział samochodów młodych, mających cztery lub mniej lat, systematycznie maleje. W kwietniu spadł do zaledwie 4,5 proc. całego prywatnego importu. – Taki import jest mało opłacalny, bo auta młodsze, z niewielkimi przebiegami są na zagranicznych rynkach drogie. Jeśli ktoś je sprowadza, to zwykle takie po kraksach i kolizjach. Naprawia się je, a potem sprzedaje jako bezwypadkowe – przyznaje właściciel warszawskiego autokomisu. Według szacunków zdecydowana większość sprowadzanych aut ma za sobą taką przeszłość. Nieliczne mają udokumentowany stan techniczny, a fałszowanie przebiegu to nadal plaga.