Głosowanie za wyjściem z Unii może być ostatecznym argumentem dla obu japońskich producentów pojazdów, które w ostatnich 2 dekadach zainwestowały w tym kraju po 2,2 mld funtów, a od końca lat 80. nie mogą osiągnąć rentowności tych inwestycji.
Przed referendum Toyota ostrzegła o ogromnych wyzwaniach dotyczących redukcji kosztów swych fabryk w Burnaston i Derbyshire oraz w Deeside w północnej Walii, jeśli brytyjski eksport do Unii zostanie obłożony cłem 10 proc. Ok. 75-80 proc. samochodów Toyoty i Hondy trafia na unijny rynek.
– Rzeczywistość jest taka, że jest niemal niemożliwe osiąganie zysku, jeśli wziąć pod uwagę, że w ostatnich 2 dekadach obie firmy nie zrobiły tam dużych pieniędzy. Czy można utrzymywać wiecznie nierentowną działalność? — zastanawia się Koji Endo z Advanced Research Japan. Ocenia na 75 proc. możliwość wyjścia tych firm na podstawie wyłącznie rachunku ekonomicznego na tym maleńkim rynku, który stanowi niecałe 2 proc. ich łącznej sprzedaży.
Honda od lat zmniejsza działalność na Wyspach, ale w 2015 r. ogłosiła zmianę strategii; jej zakład w Swindon ma stać się ośrodkiem światowego eksportu nowej wersji 5-drzwiowego Civica. Firma przygotowuje się do uruchomienia jego produkcji. Mimo, że jako pierwsza zainwestowała w W. Brytanii, to Nissan i Toyota wyprzedziły ją w konkurencji w Europie. — Decyzja o zostaniu albo wyjściu będzie dla niej bardzo trudna — uważa Endo.
Przedstawiciele tych firm i analitycy, także K. Endo twierdzą, że ostateczna — wysoce polityczna — decyzja, może wymagać kilku lat, nawet dekady, bo firmy te będą oceniać proces rozstawania się W. Brytanii z Unią. Natychmiast po głosowaniu oświadczyły, że będą obserwować bieg wydarzeń, Nissan nie chciał wypowiedzieć się. Ford zapowiedział możliwość redukcji zatrudnienia dla utrzymania konkurencyjności.