Klienci będą dostawać dopłaty 4 tys. euro przy kupnie pojazdów elektrycznych i 3 tys. euro do hybrydowych — ogłosił minister finansów Wolfgang Schäuble. Rząd i producenci podzielą się po połowie realizacją tych dopłat. Program ruszy w maju pod warunkiem zatwierdzenia go przez komisję budżetową parlamentu. – Chodzi o możliwie szybki postęp z pojazdami elektrycznymi. Tym programem nadajemy mu nowy impet — powiedział dziennikarzom.
Sektor motoryzacji, największy w Niemczech pod względem dochodów traktuje zachęty jako czynnik mogący zasadniczo zmienić sytuację ze względu na rozmiary rynku wewnętrznego; w Niemczech sprzedaje się niemal jedną czwartą wszystkich samochodów w Europie.
Angela Merkel, która wspomniała w lutym, że jest gotowa poprzeć dopłaty, aby osiągnąć cel miliona samochodów elektrycznych kursujących po niemieckich drogach do 2020 r., osiągnęła porozumienie z prezesami firm samochodowych po tygodniach dyskusji, jak podzielić się kosztami. Branża motoryzacji chciała początkowo wziąć na siebie 25 proc.
– To znacząca zachęta i dobry początek — uznał londyński analityk Arndt Ellinghorst z Evercore ISI. — Ważniejsze jest jednak, by niemieckie firmy produkowały atrakcyjne samochody elektryczne, bo takie nie są.
30 tys. pojazdów
W Niemczech sprzedano dotąd niewiele ponad 30 tys. pojazdów elektrycznych, znacznie droższych od konwencjonalnych. To ułamek ponad 3 mln sztuk kupowanych co roku w kraju nastawionym na technologię wysokoprężną. Firmy samochodowe VW, Daimler i BMW oraz dostawcy np. Continental, zatrudniały w 2015 r. bezpośrednio w Niemczech 790 tys. ludzi, a obroty tego sektora wynosiły 404 mld euro — wynika z danych resortu transportu. Produkcja zwiększyła się o 1,9 proc. do 5,7 mln samochodów.