Orlen rusza z budową sieci ładowarek

Choć posiadanie samochodu elektrycznego jest nadal oznaką luksusu, to kolejni gracze włączają się do gry o ich tankowanie. Walczą o rozwijający się rynek.

Publikacja: 17.01.2018 07:00

Orlen rusza z budową sieci ładowarek

Foto: Bloomberg

Wyprawa samochodem elektrycznym przez Polskę to dziś sport ekstremalny. Trzeba dokładnie zaplanować trasę, by uzupełnić moc baterii w nielicznych punktach szybkiego ładowania. Inaczej trzeba się liczyć nawet z całonocnym postojem na ładowanie z gniazdka. To ma się wkrótce zmienić. Do gry o rynek e-tankowania włącza się największy koncern paliwowy. PKN Orlen w ramach pilotażu postawi na swoich stacjach 23 ładowarki o mocy 50 kW i 100 kW. Pierwsze staną latem tego roku – wynika z informacji „Rzeczpospolitej”.

W naszym kraju kierowcy aut elektrycznych mają do dyspozycji 330 ładowarek, podczas gdy w Norwegii jest ich ok. 9 tys., a w Niemczech 20 tys. Na europejskiej mapie ładowarek Polska wygląda jak pustynia. Prof. Konrad Świrski z Politechniki Warszawskiej uważa, że Orlen, który ma nadwyżki prądu z elektrociepłowni we Włocławku i Płocku, dzięki otwarciu stacji dla aut elektrycznych może się przymierzyć do zmiany modelu biznesowego i dywersyfikacji przychodów. Bo wraz z rosnącą popularnością e-samochodów rynek paliw klasycznych będzie się kurczył.

Dzięki temu pilotażowi kierowcy aut na prąd będą mogli w tym roku naładować je na wybranych stacjach z orłem zlokalizowanych przy trasach tranzytowych. A w 2019 r., korzystając z punktów PKN, mają bez problemów przejechać przez cały kraj głównymi szlakami komunikacyjnymi. Ponadto e-słupki pojawią się w Płocku i Warszawie przed siedzibami firm. Będą też uruchamiane za granicą: w Czechach w ramach partnerstwa z koncernem energetycznym CEZ mają powstawać na stacjach Benzina z grupy Orlenu. Także w Polsce PKN szuka partnerów. Trwają rozmowy z zainteresowanymi współpracą.

Na razie nie udało nam się ustalić, ile e-słupków ma docelowo działać w ramach sieci PKN. To prawdopodobnie będzie uzależnione od wyników pilotażu.

Uruchomienie sieci ponad 20 e-ładowarek Orlenu wpisuje się w rządowy plan rozwijania elektromobilności. Jest też zbieżne ze strategią grupy, stawiającej na przygotowanie stacji pod sprzedaż paliw alternatywnych.

Ramy prawne do rozwoju infrastruktury ładowarek dopiero się tworzą. We wtorek Senat pracował nad projektem ustawy o elektromobilności. Przewiduje on stworzenie do końca 2020 r. sieci 6 tys. punktów ładowania o zwykłej i 400 o dużej mocy, pozwalających na szybki pobór energii. Przedsiębiorcy już rozwijający sieć e-słupków liczyli na zmianę części zapisów ustawy. Bo dokument nakazuje po 12 miesiącach od wejścia w życie przepisów wykonawczych wyłączyć te punkty, które nie są podłączone do sieci dystrybucyjnej. Na takie podłączenie zwykle czeka się dwa lata. Zniknąć więc mogą słupki w galeriach handlowych, przy hotelach czy restauracjach, dziś zasilane z wewnętrznej sieci tych obiektów. – Jeśli ten zapis nie zostanie zmieniony, będziemy musieli wstrzymać eksploatację 25 z 32 naszych stacji – zapowiada Rafał Czyżewski, prezes rozwijającej sieć ładowania e-aut spółki GreenWay Infrastrukture Poland. Firma planowała zakończyć ten rok z siecią 80–100 ładowarek, w tym wybudowanych w ramach umowy z jedną z zagranicznych sieci paliwowych.

Uczenie się klienta

Płocki koncern chce analizować zachowania klientów, tj. średni czas ładowania, najpopularniejsze godziny poboru mocy z sieci, a także typ tankowanych prądem samochodów (co można ustalić dzięki podłączaniu się do odpowiedniego złącza). Na stacjach z orłem mają być testowane ładowarki od kilku dostawców. Chodzi m.in. o ustalenie, które z nich są najbardziej przyjazne w obsłudze. Plusem jest to, że do każdej będą się mogły podłączyć jednocześnie trzy–cztery samochody elektryczne, zaś samo ładowanie przy słupku o mocy 50 kW (będą też takie o mocy 100 kW) pozwoli na uzupełnienie akumulatorów pojazdu elektrycznego z poziomu 20 proc. do 80 proc. pojemności w ok. 20–30 minut.

Takie pilotaże służą temu, by koncern mógł skonstruować docelową ofertę. O tym, że proces uczenia się nie jest prosty i krótki, przekonało się PGE. – Wiemy już, w czym samorządy mogą nam pomóc, a z czym musimy sobie poradzić sami, a także w jaki sposób poszukiwać lokalizacji. Wypracowaliśmy też odpowiednie wzorce umów – mówi po wielu miesiącach zbierania doświadczeń Henryk Baranowski, prezes PGE, które postawiło w Galerii Łódzkiej pierwszą ładowarkę i jest w toku realizowania kolejnych.

Na razie po naszych drogach aut elektrycznych jeździ tyle co na lekarstwo (patrz grafika). Ale widać, że liczba pojazdów niskoemisyjnych dynamicznie rośnie. Widać to głównie w grupie samochodów hybrydowych. W zasadzie przynajmniej na takie auta przesiada się dziś większość korporacji taksówkowych. Są też takie posiadające floty składające się wyłącznie z elektryków. Z kolei w miastach i miasteczkach toczą się przetargi na dostawy niskoemisyjnych i zeroemisyjnych autobusów. Wszystko po to, by poprawić jakość powietrza.

Prawdziwy boom nie nadejdzie, jeśli nie będzie też zachęt do zakupu aut elektrycznych, bo jeszcze długo będą one droższe od tych z silnikami spalinowymi. Na razie przewidziano jedynie zwolnienie z akcyzy i opłat za parkowanie. Na ostatniej prostej z ustawy o elektromobilności zniknęły też zapisy o wysokich opłatach za przejazd przez ustanowione w miastach strefy niskoemisyjne, co skrytykowały organizacje społeczne.

Marcin Korolec, były minister ochrony środowiska, dziś prezes Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych, widzi konieczność dalszego stymulowania zakupu niskoemisyjnych aut np. przez wprowadzenie także zwolnień z VAT czy dotacji z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Jego zdaniem nie obejdzie się też bez udziału prywatnych przedsiębiorców. Bo państwowa energetyka nie udźwignie ciężaru inwestycji w ładowarki rzędu kilkudziesięciu miliardów do 2050 r.

Ruszyła walka o rynek

Tym bardziej że operatorzy systemów dystrybucyjnych muszą zainwestować w przystosowanie naszego systemu do potrzeb elektromobilności. Zdaniem Rafała Czyżewskiego, prezesa Greenway Infrastructure Poland, w przyszłości rozbudowa infrastruktury sieciowej w miejscach o dużym popycie na usługę ładowania (np. na parkingach przy domach wielorodzinnych) może być największym wyzwaniem dla operatorów systemów dystrybucyjnych. – Sieć projektowano dekady temu, nie zakładając jednoczesnego maksymalnego poboru przez przyłączonych odbiorców. Dlatego wraz ze wzrostem liczby elektryków na naszych drogach w wielu miejscach potrzebna jest przebudowa całych linii zasilających daną ulicę czy osiedle, a także stacji transformatorowych, by sieć udźwignęła zwiększone przepływy – tłumaczy szef GreenWaya, który ma ambitne plany budowy w tym roku 80–100 ładowarek.

Na razie to on najszybciej buduje u nas sieć e-słupków. Na tym rodzącym się rynku wkrótce jednak dojdzie do prawdziwej walki. I to nie tylko za sprawą Orlenu. Bo PKN jest kolejnym państwowym koncernem, który widzi dla siebie szansę na rodzącym się rynku. O krok przed nim jest już Lotos, który wyznaczył lokalizacje przy autostradach A1 i A2, między Trójmiastem a Warszawą. Na budowę pierwszych 12 stacji przeznaczy ok. 1 mln euro, z czego w 40 proc. ze środków unijnych.

Biznesu uczy się też energetyka. Wytwórcy chcą nie tylko zarabiać na zwiększonej produkcji prądu, ale też na słupkach i wypożyczaniu samochodów elektrycznych w ramach car sharingu. Takie usługi chce zaproponować w Krakowie PGE, a w Trójmieście już udostępniła je Energa, która posiada siedem stacji (w tym dwie z Lotosem). PGE rozpoczęła pilotaże w Łodzi, Krakowie i Rzeszowie, w ramach których powstaje teraz ok. 40 stacji szybkiego ładowania. Przyspiesza też Energa. – Latem chcemy uruchomić kilkadziesiąt stacji e-ładowania wzdłuż polskiego Wybrzeża, głównie w miejscowościach turystycznych – ujawnia nam Adam Kasprzyk, rzecznik gdańskiego koncernu.

Jak często spotykasz w swoim mieście ładowarki do aut? Podyskutuj z nami na: facebook.com/ dziennikrzeczpospolita

Bariery dla e-ładowarek ma usunąć nowelizacja

Wśród barier dynamicznego przyrostu e-słupków eksperci wymieniają m.in. konieczność ich przyłączania do sieci operatorów systemów dystrybucyjnych. Taki wymóg wynika pośrednio z zapisów ustawy o elektromobilności, m.in. definicji stacji ładowania oraz obowiązków operatora stacji, którą bez zmian przegłosowała we wtorek komisja senacka. – Jeśli rozwój ładowarek będzie uzależniony od obecności w sieci dystrybutora, to czeka nas dwuletni zastój tego rynku – przewiduje Wojciech Mazurkiewicz, prezes OtoeCar, który tworzy własny koncept e-stacji i dostarcza rozwiązania dla innych. Jego zdaniem przyjazne zapisy doprowadzą do uruchomienia w tym roku 200 e-ładowarek, a w przyszłym roku nawet 400 kolejnych. Przedstawiciele Ministerstwa Energii twierdzą, że widzą problem. Deklarują, że ewentualne niejasności rozwiązywać będą w toku… interpretacji korzystnej dla przedsiębiorców i przez nowelizację ustawy o elektromobilności.

Opinia

Henryk Baranowski, prezes Polskiej Grupy Energetycznej

Elektromobilność jest dla nas szansą na rozwój nowych obszarów biznesu i źródeł generowania przychodu. Już dziś rozwijamy projekty, tj. stacje ładowania samochodów elektrycznych czy car sharing. Jesteśmy też udziałowcami spółki ElectroMobility Poland, odpowiedzialnej za budowę polskiego auta elektrycznego. Uruchomiliśmy własny program „e-Mobility dla miast” oparty na współpracy z samorządami (pilotaż budowy infrastruktury). W Łodzi będziemy współpracować z galeriami handlowymi, stawiając słupki na parkingach. W Rzeszowie pracujemy nad siecią ładowarek i umową z hotelami polegającą na transferach wahadłowych na linii lotnisko – hotele. W Krakowie i Rzeszowie rozmawiamy również o usłudze car sharingu. W sumie rozpoczęte projekty pilotażowe – w Łodzi, Krakowie i Rzeszowie – dotyczą budowy blisko 40 stacji szybkiego ładowania.

Wyprawa samochodem elektrycznym przez Polskę to dziś sport ekstremalny. Trzeba dokładnie zaplanować trasę, by uzupełnić moc baterii w nielicznych punktach szybkiego ładowania. Inaczej trzeba się liczyć nawet z całonocnym postojem na ładowanie z gniazdka. To ma się wkrótce zmienić. Do gry o rynek e-tankowania włącza się największy koncern paliwowy. PKN Orlen w ramach pilotażu postawi na swoich stacjach 23 ładowarki o mocy 50 kW i 100 kW. Pierwsze staną latem tego roku – wynika z informacji „Rzeczpospolitej”.

Pozostało 95% artykułu
Archiwum
Gliwice walczą o motoryzacyjną nowość z silnikiem z Tych
Archiwum
Zarobki Elona Muska zatwierdzone, ale nie jednogłośnie
Archiwum
Dyrekcja Skody proponuje podwyżkę zarobków
Archiwum
Europejski plan produkcji PSA
Archiwum
Fabryka Opla w Tychach uratowana