„Czy w Polsce zabraknie tanich, dobrych aut?” – zastanawiali się uczestnicy debaty „Rzeczpospolitej” na temat przyszłości rynku motoryzacyjnego w Polsce. Jak wynika z analiz firmy Kantar, która od początku pandemii realizuje projekt dotyczący mobilności w czasie kryzysu, Polacy coraz częściej rezygnują z transportu publicznego z obawy o zdrowie i nieprzestrzeganie przez niektórych pasażerów reżimu sanitarnego. – Wynika to także z nowej rzeczywistości, jaką jest praca zdalna, i faktu, że przestajemy się przemieszczać, mogąc pracować z własnego biura w domu – tłumaczył Tomasz Wierzbiński, strategic account manager w firmie Kantar.
Naczynia połączone
Wiele osób rezygnujących z transportu publicznego decyduje się zainwestować we własny środek lokomocji. Agnieszka Czajka, head of operations w Otomoto, zauważyła, że od czerwca 2020 r. popyt na samochody używane wzrósł o 12 proc. przy jednoczesnym spadku podaży zarówno na rynku samochodów nowych, jak i używanych, o średnio 25 proc. – To sprawia, że nie starcza samochodów dla wszystkich, bo w dobie pandemii Polacy wybierają transport indywidualny, rezygnując z transportu publicznego czy car-sharingu. Dziś dla Polaka „dobry samochód” oznacza „mój własny”. Niekoniecznie nowy, ale z transparentną historią i znanym przebiegiem – mówiła. Mieszko Hałas, dyrektor ds. samochodów używanych w Grupie Cichy Zasada, dodał, że wzrost popytu na samochody używane wiąże się nie tylko z chęcią uniknięcia transportu publicznego, ale często także ze zmianą sytuacji materialnej – utratą pracy, a wraz z nią samochodu służbowego.
– Ma to przełożenie na obecną formę naszej oferty. Wzrost popytu najlepiej obrazują dane z lipca 2020 r., który z perspektywy sprzedaży samochodów używanych w grupie Volkswagena był najlepszym miesiącem w historii – powiedział Mieszko Hałas.
Zdaniem Agnieszki Czajki na zmniejszoną podaż samochodów używanych wpływać może 24-procentowy spadek sprzedaży nowych aut w Europie. – 60 proc. samochodów importowanych do Polski pochodzi z Niemiec, więc jeśli Niemiec nie wymienił swojego samochodu, to nie sprzeda go do Polski, a nasza wewnętrzna wymiana też nie będzie miała racji bytu – wyjaśniła Agnieszka Czajka. A Mieszko Hałas dodał, że rynek samochodów nowych i używanych to naczynia połączone. – Zmniejszająca się podaż i odwlekanie decyzji o wymianie samochodu na nowy, czy to przez klienta indywidualnego czy klientów flotowych, sprawiają, że my jako profesjonaliści, którzy starają się pozyskać z rynku towar najlepszej jakości i najlepiej go przygotować, mamy z tym problem. Głównymi źródłami sieci dilerskiej są samochody odkupywane przy rozliczeniu nowego samochodu. Jeśli nie mamy w sprzedaży nowego samochodu, nie pozyskujemy używanego. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby klient nie odnalazł u nas samochodu, którego poszukiwał. Jednak jeśli sytuacja będzie się utrzymywać, a łańcuchy dostaw samochodów nowych, a potem używanych, nie wrócą do stanu sprzed pandemii, może być z tym kłopot. Zwłaszcza jeśli chodzi o samochody z pewną historią, pewnym przebiegiem, na które my, jako autoryzowana sieć dilerska, także dajemy gwarancję – mówił Mieszko Hałas. Zdaniem Adama Zalaszewskiego, prezesa firmy Car Arena, strumień samochodów używanych napływających do Polski nie wyschnie.
– W imporcie kluczowy jest kurs walut, a na jego spadek wpływ ma umacniające się euro. Samochody nowe drożeją, a używane podążają za tym trendem i obstawiam, że w przyszłości będą drożały jeszcze szybciej. My jako firma obserwujemy to z innego punktu widzenia. Jesteśmy na polskim rynku pierwszą profesjonalną platformą aukcyjną. Niektóre aukcje są dostępne dla klientów indywidualnych, a my obserwujemy ceny końcowe. Dziś wzrost popytu nad podażą spowodował nawet 10–20-procentowy wzrost cen samochodów używanych, a braki nie są jeszcze tak duże. By import powrócił do poziomu sprzed pandemii, popyt musiałby urosnąć o 10–20 proc. Na razie sprowadzone przez nas z zagranicy samochody cztero-, pięcioletnie przegrywają z autami dostępnymi w Polsce. Na Zachodzie nadal tańsze są samochody nastoletnie, a import mocno koncentruje się na samochodach, które można kupić za bezcen – dodał Adam Zalaszewski.
Brakuje najtańszych