– Pokontraktowe samochody to dla mnie szansa na rozbudowę firmy – mówi przewoźnik z Podlasia, który zaledwie po roku działalności przymierza się do powiększenia swojej floty. I daje przykład: – Trzylatek z kontraktu serwisowego kosztuje w leasingu 200 tys. zł, a w nowy musiałbym zainwestować 300 tys. – tłumaczy.
Rzeczniczka MAN Trucks & Bus Polska Marta Stefańska przyznaje, że samochody używane sprzedają się coraz lepiej. – W 2016 roku sprzedaliśmy 1040 takich aut, gdy rok wcześniej 844 – porównuje.
Jednak boom na samochody pokontraktowe nie wszystkim się podoba. Dyrektor zarządu Volvo Group Trucks Baltic Sea Market Małgorzata Kulis obawia się, że rosnące zapasy dwu- i trzyletnich ciężarówek zagrażają sprzedaży nowych. Używane pochodzą z wynajmu długoterminowego, który staje się coraz popularniejszym sposobem firm transportowych na pozyskanie taboru. Samochody wynajmowane są na trzy, a coraz częściej nawet na dwa lata lub rok. Najemca płaci stałą ratę pokrywającą koszty finansowania zakupu oraz obsługi samochodu, a po upływie umowy oddaje pojazd importerowi.
Wynajem oznacza, że każdego roku do importerów wraca po kilka tys. samochodów, które trafiają na wtórny rynek. – Zdarzają się nawet samochody sześciomiesięczne, które wracają do firm leasingowych, a następnie są oferowane za niskie stawki. To podcina sprzedaż nowych samochodów – ostrzega dyrektor z Volvo.
Zajmująca się wyceną firma Eurotax przewiduje duże spadki wartości używanych samochodów, szczególnie modeli z silnikami Euro V, których sprzedaż zakończyła się w 2015 roku. Trzyletni ciągnik siodłowy Euro VI wyceniany jest na ponad 230 tys. zł, podczas gdy rówieśnik Euro V jest o ponad 50 tys. zł tańszy.