Najskuteczniej sprzedaż aut premium wspiera tzw. wielka trójka, czyli BMW, Mercedes i Audi, które kontrolują 75 proc. światowego rynku w tym segmencie. Ale i one bardzo ostrożnie wprowadzają tańsze modele.
Według brytyjskiego portalu branżowego „Automotive News” w I kwartale 2016 r. średnia cena auta BMW spadła o 5,9 proc., do 33,7 tys. euro. Między innymi dlatego, że popyt na najmniejszy SUV X1 rośnie znacznie szybciej niż na najnowszą wersję luksusowej siódemki. Przy tym coraz bardziej zacięta staje się rywalizacja między BMW a Mercedesem, który właśnie wprowadził na rynek swój najnowszy model klasy E. BMW porównywalny model (z serii 5) będzie miał dopiero w 2017 roku. Mercedes stawia jeszcze dodatkowo na SUV-y, bo nie widać, żeby rynek miał odwracać się od tego segmentu. Z kolei Audi na ten rok zapowiedział prawdziwy wysyp nowych modeli, większość z nich będzie miała premiery w III kwartale, najprawdopodobniej podczas salonu samochodowego w Paryżu na początku października. Premier zresztą będzie znacznie więcej. Także w Paryżu zostanie pokazana m.in najnowsza Alfa Romeo – Giulietta, bardzo oczekiwana na rynku.
Modele premium proponują także, skuszeni szansą na większy zysk, producenci, którzy dotychczas nie mieli takiej oferty. Na taką strategię zdecydował się Hyundai z Genesis i Ford, który wprowadził wersję Vignale. – Pomysł Forda mnie nie przekonuje. Kuga pozostanie Kugą i bez znaczenia jest, jak to auto jest wyposażone. To samo dotyczy Renault, który próbował podobnej sztuczki z Kadjarem. Auto premium niesie ze sobą konkretny styl życia. I w tym wypadku nie liczy się, na ile auto jest wypasione, tylko jakiej jest marki – mówi Tim Urquart, główny analityk IHS Automotive.
Bez wysokich zarobków
Rynek premium rozwija się także dlatego, że znalazł zupełnie nowych klientów, bo nie trzeba już mieć ekstremalnie wysokich zarobków, aby takie auto stanęło w garażu. Pomógł przede wszystkim leasing pozwalający na używanie auta premium bez konieczności kupowania go na własność.
– Polacy przekonali się do tej formy znacznie szybciej niż obywatele innych krajów regionu – mówi „Rzeczpospolitej” Christoph von Tschirschnitz, prezes BMW na Europę Środkową i Południową.