Straty VW rosną z dnia na dzień

Nawet 35 mld euro może kosztować Grupę Volkswagen afera spalinowa. Wiadomo już także, że w niektórych modelach aut naprawy wcale nie będą proste, zwłaszcza w przypadku silników o pojemności 1,2 litra.

Publikacja: 08.10.2015 11:56

Straty VW rosną z dnia na dzień

Foto: Bloomberg

VW odłożył na akcję serwisową 6,5 mld euro. Ale już wiadomo, że jest to o wiele za mało.

Niemiecki rząd zgadza się z opinią szefów koncernu, że w tym przypadku mniej ważne jest tempo napraw, od zaoferowania konsumentom naprawdę optymalnego rozwiązania. Wiadomo, że akcja serwisowa będzie dotyczyła 4 marek – VW, Audi, Seat i Skoda, a 8 mln takich aut jeździ po Europie, z czego 140 tys. w Polsce. W Stanach Zjednoczonych, gdzie afera została wykryta – niespełna pół miliona. Wiadomo także, że aplikacje montowane były również w silnikach diesla w autach dostawczych – jak chociażby w caddy, którego jedynym producentem jest polska fabryka VW. Wczoraj sprzedaż tych aut wstrzymali Szwedzi.

Nowy prezes VW Matthias Mueller przyznał, że nie ma jednej metody na „ucywilizowanie” aut wyposażonych w aplikację umożliwiającą manipulowanie zawartością trujących gazów w spalinach. – Mamy nie trzy rozwiązania, ale wręcz tysiące. W naszych pojazdach zastosowano najróżniejsze technologie, a do tego jeszcze dochodzą regulacje w poszczególnych krajach – mówił Matthias Mueller.

Późnym wieczorem 7 października Volkswagen przekazał do Ministerstwa Gospodarki plan działania w akcji serwisowej. Teraz władze wydadzą opinię. Wiadomo jednak, że w przypadku większości aut wystarczy proste przeprogramowanie aplikacji, co może zostać dokonane w każdym autoryzowanym serwisie Volkswagena. W niektórych autach niezbędne jednak będzie zamontowania większych katalizatorów spalin, bądź zamontowanie nowych systemów wtrysku, co może być wykonane jedynie w specjalnych punktach. Mueller zapowiedział również, że w niektórych przypadkach niezbędna będzie wymiana aut.

Ta postawa VW jest krytykowana na rynku. Bożena Michałowska-Howellls z brytyjskiej kancelarii prawnej Leigh Day uważa za naganny fakt, że VW udostępnia jedynie minimalne informacje, a przecież właściciele aut są poważnie zaniepokojeni.

Jak się jednak okazuje, nie wszyscy. W Stanach Zjednoczonych wielu posiadaczy aut VW i Audi, w których zamontowano aplikację nie zamierza zgłaszać się do akcji serwisowej, bo obawiają się, że ich auta po naprawie stracą moc. A za to właśnie cenią tę markę.

Na późne godziny wieczorne czasu europejskiego zapowiedziane jest wystąpienie przed Kongresem USA szefa koncernu na ten rynek, Michaela Horna. Mueller zapewniał, że gotów był tam pojechać sam, ale jest zbyt zajęty w Europie.

VW odłożył na akcję serwisową 6,5 mld euro. Ale już wiadomo, że jest to o wiele za mało.

Niemiecki rząd zgadza się z opinią szefów koncernu, że w tym przypadku mniej ważne jest tempo napraw, od zaoferowania konsumentom naprawdę optymalnego rozwiązania. Wiadomo, że akcja serwisowa będzie dotyczyła 4 marek – VW, Audi, Seat i Skoda, a 8 mln takich aut jeździ po Europie, z czego 140 tys. w Polsce. W Stanach Zjednoczonych, gdzie afera została wykryta – niespełna pół miliona. Wiadomo także, że aplikacje montowane były również w silnikach diesla w autach dostawczych – jak chociażby w caddy, którego jedynym producentem jest polska fabryka VW. Wczoraj sprzedaż tych aut wstrzymali Szwedzi.

Archiwum
Gliwice walczą o motoryzacyjną nowość z silnikiem z Tych
Archiwum
Zarobki Elona Muska zatwierdzone, ale nie jednogłośnie
Archiwum
Dyrekcja Skody proponuje podwyżkę zarobków
Archiwum
Europejski plan produkcji PSA
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Archiwum
Fabryka Opla w Tychach uratowana