Jeszcze w połowie 2016 r. udział diesli w zachodnioeuropejskim rynku nowych aut osobowych przekraczał 50 proc. A dziś? Według firmy analitycznej LMC Automotive w I półroczu ten udział w przypadku nowych pojazdów zmniejszył się do 46 proc. Oznacza to, że jeśli w tym okresie zarejestrowano w Europie Zachodniej prawie 3,6 mln diesli, to jest to o 180 tys. mniej niż rok wcześniej.
Przyczyną wcale nie jest dieselgate, ale fakt, że auta z silnikami diesla rzeczywiście bardziej zatruwają środowisko niż benzynowe, nie mówiąc o hybrydach. Zdaniem analityków LMC Automotive wyznacznikiem trendów stał się teraz rynek francuski, gdzie coraz więcej zmotoryzowanych przekonuje się do hybryd, a także, wraz z rozwojem infrastruktury, do aut z napędem elektrycznym.
20 lat temu wdawało się, że silnik Diesla to przyszłość motoryzacji. Był prosty w obsłudze, bardziej ekonomiczny w eksploatacji, uznawano więc, że jest bardziej przyjazny dla środowiska. Do czasu kiedy w marcu 2015 r. Paryż nagle stał się najbrudniejszym miastem świata. Nagle uznano, że przyczyną są silniki dieslowskie.
Kolejne miasta zapowiadają wstrzymanie rejestracji aut z silnikami wysokoprężnymi bądź wręcz zakaz wjazdu dla nich. W 2025 r. diesel nie wjedzie do Aten i Madrytu. Burmistrz Paryża Anne Hidalgo poszła jeszcze dalej i zapowiedziała taki zakaz już w 2020 r. W Niemczech władze Stuttgartu, miasta, w którym centrale mają Porsche i Daimler, wprowadziły zakaz wjazdu do centrum aut, których silniki spełniają normy Euro5, czyli takich, które były jako nowe sprzedawane jeszcze dwa lata temu.
W Polsce wśród używanych aut importowanych diesle mają udział 41 proc. i wg Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar jest to poziom najniższy w historii.