Wiceminister transportu Norbert Barthle ujawnił zmianę podejścia w odpowiedzi na pytanie w parlamencie zadane przez partię Zielonych, o czym jako pierwszy poinformował „Rheinische Post”. Takie plany pojawiły się na kilka dni przed werdyktem Federalnego Trybunału Administracyjnego, czy władze miast mogą ogłaszać zakazy wjazdu, które zdaniem firm samochodowych zmniejszą wartość używanych 15 mln pojazdów z takim napędem, a ich zmuszą do zapłacenia za modyfikacje techniczne.
Rząd Angeli Merkel znajduje się pod presją, by przyszedł z pomocą 70 miastom, które naruszają unijne normy emisji spalin i chce wszelkimi sposobami uniknąć szeroko stosowanych zakazom. — Jest w opracowaniu nowa podstawa prawna, która pozwoli wprowadzać zakazy wjazdu czy ograniczenia na pewnej liczbie dróg, aby chronić ludzkie zdrowie przed cząstkami stałymi albo emisjami tlenku azotu — oświadczył Barthle w odpowiedzi. — To umożliwili po raz pierwszy na wprowadzenie nadzwyczajnych posunięć w ograniczonym zakresie dróg w ramach ochrony przed cząstkami stałymi — dodał. Nowe przepisy mogą być gotowe pod koniec roku.
Pani kanclerz podkreślała konieczność szybkiego znalezienia rozwiązania dla miast dotkniętych tym problemem i mówiła, że pragnie unikania zakazów wjazdu. Władze niemieckie rozważają też plany wprowadzenia bezpłatnego transportu publicznego w miastach o złej jakości powietrza. Trybunał z Lipska ma w najbliższy wtorek orzec w sprawie apelacji kilku krajów związkowych od wyroków lokalnych sądów w Stuttgarcie i Düsseldorfie o zakazie wjazdu diesli z powodu zanieczyszczenia powietrza.
Inne kraje rozważają również ograniczenia dla samochodów z dieslami., takie zakazy w Niemczech byłyby poważnym ciosem dla sektora motoryzacji i kłopotliwą sytuacją dla rządu federalnego, który od dawna popiera ten sektor zatrudniający 800 tys. ludzi. Niemieckie firmy samochodowe dużo inwestowały w technologię wysokoprężną, chcąc zmniejszyć emisje CO2 i spełnić założenia zmiany klimatu, ale skandal w Volkswagenie zmusił je do nasilenia prac nad pojazdami elektrycznymi i do inwestowania w bardziej ekologiczne diesle.
Ekspert w zakresie transportu w partii FDP, Oliver Luksic stwierdził, że obecne plany rządu oznaczają wywłaszczenie milionów posiadaczy pojazdów i są przyznaniem się do fiaska postępowania wobec Dieselgate. — Wielu ludzi kupowało diesle w dobrej wierze, a teraz ich pojazdy stracą na wartości i nie będzie można ich używać w wielu miastach. Producenci samochodów musza pokryć koszty modyfikacji diesli, nie ma innego wyjścia — stwierdził.