Rz: Nowość branży finansowania i obsługi samochodów to współużytkowanie aut. Jak wygląda zainteresowanie tą ofertą?
Frank Woesthoff: Współużytkowanie przyjmuje się powoli. To dobre rozwiązanie w metropoliach takich jak Berlin lub Londyn, jednak nie jestem pewien, czy to rozwiązanie przyjmnie się w dłuższym okresie i czy jest ono panaceum na korki. Wiemy, że nie jest łatwo prowadzić takie przedsięwzięcie w dochodowy sposób. Współużytkowanie ma na celu poprawić wykorzystanie samochodów, co rodzi organizacyjne wyzwania w dużym obszarze metropolii. Jednak jesteśmy przekonani, że współużytkowanie może byc atrakcyjne dla dużych flot, dlatego opracowujemy pilotażowy projekt, który ruszy na początku 2016 roku.
Jak floty w Europie reagują na nowe modele z technologiami obniżającymi zużycie paliwa?
Na początku bardzo niechętnie. W 2006 roku, gdy znalazły się w ofercie, takich aut (z emisją poniżej 145 g CO2 na km) w naszej flocie było dokładnie 78 sztuk, czyli niecały promil. Kierownicy flot nie byli zaznajomnieni z naszą technologią i dopiero akcja promocyjna i uświadomienie użytkownikom znaczenia ochrony środowiska przyniosły zmianę ich nastawienia. Pojawiły się pytania: może na długą metę lepiej zainwestować w oszczędniejsze silniki? Ostatecznie klienci zaakceptowali nową technologię i w naszej flocie mamy ponad 234 tys. samochodów o emisji poniżej 110 g CO2 na kilometr. W Europie udało się nam zredukować emisję dwutlenku węgla całej zarejestrowanej w 28 krajach floty o 10 proc. poniżej średniej dla wszystkich producentów, zatem nasze auta są oszczędniejsze od aut konkurencji.
Jednak użytkownicy nie mogą uzyskać równie niskiego spalania jak producenci podczas homologacji…