Salon w cieniu sprzedaży Opla

Donald Trump grozi Unii Europejskiej cłami importowymi na samochody. Najmocniej uderzyłyby w producentów w Niemczech, ale rykoszetem oberwaliby polscy eksporterzy części.

Publikacja: 05.03.2017 21:33

XC60 będzie najbezpieczniejszym samochodem Volvo. Ma wiele aplikacji typowych dla aut autonomicznych

XC60 będzie najbezpieczniejszym samochodem Volvo. Ma wiele aplikacji typowych dla aut autonomicznych.

Foto: materiały prasowe

Cła na samochody miałyby być odpowiedzią na ewentualny unijny odwet za zapowiedziane przez amerykańskiego prezydenta wprowadzenie ceł na import stali i aluminium. Trump zarzucił jednocześnie Unii Europejskiej, że blokuje sprzedaż amerykańskich samochodów w Europie. „To wielka nierówność w handlu” – napisał na Twitterze.

Realizacja tej groźby najbardziej uderzyłaby w niemiecki przemysł motoryzacyjny. W 2017 r. sprzedaż niemieckich samochodów na rynku amerykańskim sięgnęła 1,35 mln sztuk. Niemcy już teraz mają problem, bo w lutym 2018 r. produkcja samochodów w tamtejszych fabrykach zmalała o 8 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem sprzed roku. Według organizacji VDA wyprodukowano niespełna 452 tys. aut, a przyczyną spadku były mniejsze zamówienia od odbiorców zagranicznych. Cła mogłyby jeszcze pogorszyć wyniki.

Nie jest to pierwszy raz, gdy Trump straszy producentów aut importowanych do USA wprowadzeniem ceł. Jeszcze w trakcie kampanii wyborczej, na ogłoszone przez Toyotę plany budowy fabryki aut w Meksyku, które miały być przeznaczone na rynek amerykański, powiedział: „Nie ma mowy!”. Już jako elekt groził niemieckim koncernom samochodowym 35-procentowym cłem na auta pochodzące z ich meksykańskich fabryk. Było to ostrzeżenie skierowane głównie do BMW, które do 2019 r. ma zainwestować w Meksyku 2,2 mld dolarów i produkować tam rocznie 150 tys. samochodów. Cłami groził także General Motors i Fordowi. Teraz jednak sytuacja wydaje się znacznie bardziej poważna.

Także dla producentów w Polsce, mimo faktu, że nasz bezpośredni eksport branży motoryzacyjnej na rynek amerykański nie jest znaczący. Jak podaje branżowa firma analityczna AutomotiveSuppliers.pl, po pierwszych 11 miesiącach 2017 r. stanowił 1 proc całości zagranicznej sprzedaży sektora. To niespełna 234 mln euro, w tym głównie części i komponenty warte 172,7 mln euro oraz 56,5 mln euro w samochodach osobowych. – Patrząc na wartości globalne, to nie jest nasz główny klient. Ale jeśli uderzy to w producentów aut w Niemczech, to będzie dla nas odczuwalne – mówi Rafał Orłowski, partner w AutomotiveSuppliers.pl.

Polski eksport branży motoryzacyjnej do Niemiec to blisko 30 proc. całego eksportu sektora. Za pierwsze 11 miesięcy ub. roku był wart ponad 7 mld euro. W tym części stanowiły przeszło połowę. Polska jest bowiem jednym z kluczowych poddostawców niemieckich fabryk aut. Cła nie byłyby natomiast problemem dla eksportu do USA aut z Polski. Wysyła je tam jedynie fabryka Opla w Gliwicach, w dodatku znikomą ilość – kilka tysięcy sztuk rocznie (Opel nie ujawnia danych produkcyjnych). Od listopada 2015 r. za ocean wysyłany jest Buick Cascada, czyli dedykowany na amerykański rynek Opel Astra w wersji kabriolet. Volkswagen Poznań wysyła samochody na rynki Ameryki Łacińskiej, natomiast z zakładów należących do FCA jedynie Magneti Marelli eksportuje na rynek Stanów Zjednoczonych: w 2017 r. wartość tego eksportu wyniosła 800 tys. euro. – Ewentualne cła mogłyby odczuć jednak firmy, które produkują gotowe moduły dla Fiata 500, wysyłane następnie do fabryki FCA w Meksyku. Konkurencyjność ich produkcji mogłaby się zmniejszyć – twierdzi Paweł Gos, prezes firmy Exact Systems, kontrolującej jakość części samochodowych.

W przypadku polskiego eksportu do Meksyku zasięg amerykańskich restrykcji obejmujących także ten kraj mógłby okazać się dla nas bardziej bolesny. Rynek meksykański traktowany jest jako jeden z najbardziej perspektywicznych dla polskiej branży motoryzacyjnej w Ameryce Łacińskiej. Przemysł samochodowy jest tam mocno rozwinięty i stanowi flagowy sektor tamtejszej gospodarki. Przy tym ponad 70 proc. produkcji tamtejszej branży automotive odbywa się w oparciu o produkty, półprodukty czy usługi pochodzące z importu. Polskie firmy chciałyby to wykorzystać, zwłaszcza że Meksyk ma umowy o wolnym handlu z UE, a w ub. roku podpisane zostały rządowe umowy o polsko-meksykańskiej współpracy gospodarczej.

Cła na samochody miałyby być odpowiedzią na ewentualny unijny odwet za zapowiedziane przez amerykańskiego prezydenta wprowadzenie ceł na import stali i aluminium. Trump zarzucił jednocześnie Unii Europejskiej, że blokuje sprzedaż amerykańskich samochodów w Europie. „To wielka nierówność w handlu” – napisał na Twitterze.

Realizacja tej groźby najbardziej uderzyłaby w niemiecki przemysł motoryzacyjny. W 2017 r. sprzedaż niemieckich samochodów na rynku amerykańskim sięgnęła 1,35 mln sztuk. Niemcy już teraz mają problem, bo w lutym 2018 r. produkcja samochodów w tamtejszych fabrykach zmalała o 8 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem sprzed roku. Według organizacji VDA wyprodukowano niespełna 452 tys. aut, a przyczyną spadku były mniejsze zamówienia od odbiorców zagranicznych. Cła mogłyby jeszcze pogorszyć wyniki.

Pozostało 80% artykułu
Archiwum
Gliwice walczą o motoryzacyjną nowość z silnikiem z Tych
Archiwum
Zarobki Elona Muska zatwierdzone, ale nie jednogłośnie
Archiwum
Dyrekcja Skody proponuje podwyżkę zarobków
Archiwum
Europejski plan produkcji PSA
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Archiwum
Fabryka Opla w Tychach uratowana