Dyrektorzy Volkswagena już od czerwca prowadzą negocjacje z radą pracowniczą. Jeśli ta zgodzi się na oszczędności, władze spółki mają nadzieję uzyskanie na ożywienie marki po aferze spalinowej.
Głównie odejdą baby boomers urodzeni w latach 50. i 60.
Firma nie tylko zmaga się z kosztami skandalu, ale też chce rozpocząć erę samochodów elektrycznych. Żeby sfinansować te zmiany, musi szukać ograniczenia kosztów, co może osiągnąć np. dzięki temu, że pracownicy sami odejdą na emerytury.
– Mamy spory udział pracowników z pokolenia baby boomers. Pracownicy nie muszą się więc obawiać zwolnień – powiedział Bernd Osterloh dla Handelsblatt.
Według analityków likwidacja 25 tys. stanowisk (to piąta część kadry w Niemczech) będzie dobrym początkiem, ale muszą za nią iść oszczędności w zakupach i w dziale rozwoju.
– VW nie ma innej możliwości, jak tylko drastycznie ciąć koszty, jeśli chce stanąć na nogi. Na inwestycje musi przeznaczyć 22 mld euro (ok. 95 mld zł), które trzeba najpierw zaoszczędzić – komentuje dla Reuters analityk Arndt Ellinghorst.