Która strona zyska bardziej na przejęciu Opla przez francuską PSA?
To transakcja korzystna dla obydwóch stron. Dotąd Opel praktycznie był niekochanym „pasierbem” General Motors. Natomiast prezes PSA, Carlos Tavares skorzysta ze wszystkich synergii wszystkich swoich czterech marek — Peugeota, Citroena, DS i Opla i będzie w stanie zrobić w niemieckiej firmie to samo, co tak dobrze udało mu się w PSA. Opel i PSA od jakiegoś czasu ze sobą współpracują i chyba nie było dotychczas w motoryzacji takiego przejęcia, w którym firmy byłyby do siebie tak dopasowane.
Mówi pan o synergii. Gdzie będzie ona zauważalna w tym przypadku?
Zacznijmy od tego, że w motoryzacji dochodzi teraz do wielkich zmian, a firmy wydają ogromne pieniądze na technologie. Tutaj środki na wszystkie nowinki technologiczne będą wydawały dwie firmy, a nie jedna, co znacznie zmniejszy koszty. Pozwoli także na to, by inżynierowie Opla i PSA wspólnie poświęcili czas na pracę nad konkretnymi technologiami. Czyli zmniejszą się koszty badań i rozwoju, a wszystkie marki nowej grupy będą dzieliły się płytami podłogowymi, jest już przecież mały SUV Opla i Peugeota. Kolejna oszczędność, to zakupy komponentów, zaś obniżenie kosztów będzie pogłębiało się z czasem. Dużym ułatwieniem jest to, że produkty Opla i PSA są do siebie podobne. Tak samo było w przypadku Volkswagena, kiedy przejmował Seata i Skodę. Oczywiście, potem przy sprzedaży i marketingu trzeba być niesłychanie uważnym, ale Tavares raczej nie jest człowiekiem, który popełnia błędy.
Na rynku masowym jest potężna nadwyżka mocy. A Opel większość fabryk ma w Niemczech. Czy sądzi pan, że prezes PSA odważy się zmniejszyć produkcję w tym kraju?