W piątek z linii montażowej drezdeńskiej Gläserne Manufaktur zjechał ostatni egzemplarz Phaetona. To nie tylko koniec luksusowej limuzyny VW, ale także niepewny los wzorcowej fabryki koncernu oraz jej pracowników.
Niemiecka prasa twierdzi, że rada nadzorcza VW uznała Phaetona za „rozczarowanie”, a po skandalu dieslowym i konieczności oszczędzania uznała, że nie da temu modelowi „jeszcze jednej szansy” i już czas zakończyć produkcję.
Po 15 latach wnętrze przeszklonej fabryki Volkswagena świeci pustkami, a niemiecka prasa pisze, ze eksperyment z Phaetoniem nie mógł się udać. „Już sama nazwa została źle dobrana” – zauważają autorzy portalu n-tv.de. Faeton to syn Heliosa i Okeanidy Klimene i pierwszy sprawca wypadku drogowego, przynajmniej według mitologii greckiej i Owidiusza. Powożąc rydwanem słońca robił to tak nieumiejętnie i brawurowo, że groziło to światu powrotem do stanu pierwotnego chaosu. Zeus był zmuszony strącić go piorunem. Faeton spadł do rzeki Erydan i utonął.
Ostatni model Phaetona z Drezna trafi do Chin. Klient już zapłacił i poprosił o przesłanie pojazdu.
Jeszcze w 2011 roku z montażowni zjechało 11166 Phaetonów. W 2014 roku już tylko 4000 i to tylko dzięki zamówieniom z Chin. Gdyby nie zamożni obywatele Państwa Środka produkcja zostałaby zakończona kilka lat wcześniej.