Sami Niemcy przyznają, że skandal w Volkswagenie odczuje gospodarka kraju. – Motoryzacja w naszym kraju jest kluczowa. A skandal może mieć wielki wpływ na całą niemiecką gospodarkę – powiedział w poniedziałek Jens Spahn, wiceminister finansów.
Martin Winterkorn, jeden z najbardziej znanych niemieckich biznesmenów, jest podejrzewany o „oszustwo polegające na sprzedaży samochodów osobowych ze zmanipulowanym systemem wydechowym”. Prokuratorzy Dolnej Saksonii zgromadzili już szereg zarzutów przeciwko VW.
Dochodzenie ma też ujawnić, kto tak naprawdę jest winien niemieckiej „dieselgate”, czyli oszustwom, dzięki którym auta Grupy Volkswagena miały znacznie lepsze wyniki w testach niż w czasie normalnej eksploatacji.
Program od Boscha
Śledczy ujawnili, że otrzymali zażalenie z samego VW na działania innej firmy, której nazwy nie ujawniono. W tym kontekście pojawiły się spekulacje, że może chodzić o niemieckiego Boscha, który Volkswagenowi dostarczał oprogramowanie. Już w minionym tygodniu Bosch wydał oświadczenie, w którym podkreślił, że aplikacja była produkowana na zamówienie VW i według jego specyfikacji. W ostatni weekend Bosch napisał w kolejnym oświadczeniu, że wielokrotnie informował VW, że program może być wykorzystywany jedynie do testów, a nie w normalnie eksploatowanych autach.
Volkswagen przyznał, że aplikacja została zamontowana w 11 mln aut. Sam Winterkorn z kolei powiedział, że „przyjmuje odpowiedzialność za nieprawidłowości i niedociągnięcia”, ale zapewnił, że nie czuje się winien. To właśnie przyznanie się skłoniło prokuraturę do zajęcia się sprawą.