Mimo znacznego zwiększenia produkcji, dynamicznego wzrostu eksportu i rosnącej sprzedaży aut w branży samochodowej rosną także niespłacone długi. W Krajowym Rejestrze Długów Biurze Informacji Gospodarczej (KRD) widnieje 13,5 tys. firm z sektora. Każda z nich zadłużona jest średnio na ponad 25 tys. zł. W dodatku sytuacja mocno się pogorszyła: rok temu liczba dłużników wynosiła 11,6 tysiąca, a ich zsumowane zadłużenie było niższe o prawie 40 proc.
Według Adama Łąckiego, prezesa KRD, zadłużone są firmy zajmujące się handlem oraz usługami. – Na producentów przypada zaledwie 4,3 proc. ogólnego zadłużenia – zaznacza Łącki. W poważne kłopoty finansowe wpadają natomiast sklepy i hurtownie z częściami, autokomisy i prywatne warsztaty samochodowe, a nawet – choć znacznie rzadziej – autoryzowani dilerzy.
Mali w opałach
– Największy kłopot z płatnościami mają firmy najmniejsze, nastawione na polski rynek. Tego rodzaju biznesy najczęściej trafiają do KRD – twierdzi Mirosław Sędłak, kierujący promującym etykę w biznesie programem Rzetelna Firma.
Problemy z finansami w branży potwierdza wywiadownia gospodarcza Bisnode. Z danych, do których dotarła „Rzeczpospolita”, wynika, że firmy zajmujące się sprzedażą i wynajmem samochodów, sprzedażą części i naprawami coraz częściej spóźniają się z płatnościami. – W 2016 roku zaledwie 48 proc. faktur płaconych jest w terminie. W porównaniu z ubiegłym rokiem to spadek o 6 proc. – informuje Tomasz Starzyk z Bisnode Polska.
Najgorzej wygląda sytuacja w mikrofirmach zatrudniających do pięciu pracowników, gdzie z zapłatą nie spóźnia się tylko 44 proc. przedsiębiorców. Za to przeszło jedna czwarta przedłuża uregulowanie należności do 30 dni, a 16 proc. nawet o ponad cztery miesiące. W dużych firmach jest pod tym względem nieco lepiej, choć dane wcale nie napawają optymizmem: w grupie przedsiębiorstw zatrudniających od 50 do 250 pracowników na czas płaci niecałe 63 proc., a przy zatrudnieniu powyżej 250 osób – niespełna 55 proc.