Volkswagenowi nie uda się wyjść z kryzysu bez zamykania fabryk, „optymalizacji zatrudnienia”, czyli zwolnień, ograniczania inwestycji, a dostęp do taniego zewnętrznego finansowania nagle stał się niepewny.
Przy tym koszty finansowania akcji serwisowej tylko w Europie szacowane są na 9 mld euro. Ma się ona rozpocząć pod koniec stycznia.
Trudniej o pieniądze
Po zamrożeniu przez Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju kredytu w wysokości 300 mln euro na budowę fabryki samochodów dostawczych we Wrześni pojawiają się kolejne problemy. Ten projekt, jak zapewnia VW, nie jest zagrożony, ale inne plany inwestycyjne zostały obcięte o 1,1 mld euro.
Europejski Urząd ds. Zwalczania Oszustw Finansowych (OLAF) postanowił zbadać, czy niemiecki koncern rzeczywiście wydał 9,5 mld euro kredytów zgodnie z przeznaczeniem, czyli na zwiększenie produkcji aut ekologicznych, a nie na aplikacje, które zakłamywały odczyt zawartości trujących gazów w spalinach.
Jak powiedziała Silvana Enculescu, rzeczniczka OLAF, kredyty z EBOR miały zostać wykorzystane na przygotowanie produkcji oszczędzających paliwo silników. Dochodzenie OLAF prowadzone jest równolegle z rozpoczętym w październiku przez sam bank, który zapowiedział, że Volkswagen nawet nie ma co liczyć na wypłaty jakichkolwiek nowych transzy kredytu czy ubieganie się o kolejne pożyczki, dopóki nie zostanie wyjaśnione, na co ostatecznie poszły pieniądze.