Jak mówią nieoficjalnie polscy dilerzy klienci w tej chwili raczej o takie auta nie pytają. Czekają na instrukcje od importera. Na polskiej stronie VW można przeczytać „z aktualnych doniesień prasowych wiedzą Państwo, że Volkswagen usilnie pracuje nad wyjaśnieniem wszelkich nieprawidłowości związanych z montowanym w silnikach diesla oprogramowaniem” i dalej „prosimy o wyrozumiałość dla zaistniałej sytuacji, jak i dla faktu, że w tym momencie ie możemy Państwu udzielić dalszych szczegółowych informacji na temat tego, jakich dokładnie modeli oraz lat produkcji zaistniały problem dotyczy”. Oświadczenie jest z 25 wrześnie.
Wiadomo jednak, że będzie szeroka akcja przywoławcza dla ok 10 mln aut w Europie, z tego 100-150 tys. w Polsce. Ogółem problem dotyczy 5 mln aut VW; 2,1 Audi oraz 1,8 mln lekkich pojazdów dostawczych VW, a także 1,2 mln Skód i ok 700 tys. Seatów. A ponad jedna trzecia pechowych samochodów jest zarejestrowana w Niemczech.
Zdaniem ekspertów rynku motoryzacyjnego Volkswagen musi liczyć się ze spadkiem sprzedaży i udziału rynkowego w Europie. Na ile skandal z manipulowaniem szkodliwości spalin wpłynął na sprzedaż aut VW i pojazdów z silnikami diesla w ogóle, czyli głównie marek francuskich dowiemy się 16 października, kiedy to ACEA ogłosi wyniki wrześniowej sprzedaży aut w Europie.
Wiadomo jednak, że mechanizm postępowania VW będzie następujący: klienci otrzymają informację, że poziom emisji w ich autach może zostać skorygowany. Nadal jednak nie wiadomo jaki wpływ będzie miała ta korekta na osiągi auta.
W każdym kraju, w którym będzie prowadzona taka akcja, więc także w Polsce VW otworzy specjalną stronę internetową, tak aby właściciele aut mieli możliwość sprawdzenia kiedy i dokąd powinni się zgłosić w celu dokonania naprawy. Taka strona wcześniej ma funkcjonować w Stanach Zjednoczonych. Na razie w swojej witrynie VW zapewnia, że auta w których zamontowano niedozwoloną aplikację są absolutnie bezpieczne, a koncern robi wszystko, żeby jak najszybciej rozwiązać problem.