Ferrari już na giełdzie

Z typowym dla siebie impetem Ferrari wjechało na Wall Street. W środę akcje włoskiej luksusowej marki Ferrari zadebiutowały na NYSE.

Publikacja: 21.10.2015 16:22

Ferrari już na giełdzie

Foto: Bloomberg

Początek notowań, to sukces marki, zresztą tego właśnie oczekiwano. Fiat Chrysler Automobiles widział notowania spółki w przedziale 48- 52 dol. za akcję.Ale popyt był znacznie wyższy i  na początku notować, żeby stać się właścicielem  producenta jednego z kultowych aut na świecie trzeba było zapłaci 60 dol., czyli akcje podrożały o ok 15 proc. i nie miało żadnego znaczenia, że  generalnie atmosfera na Wall Street wcale nie napawała optymizmem.

Ferrari jest ukochanym autem  i ulubioną  firmą   szefa Fiat Chrysler Automobiles, Sergio Marchionne . Jeździ nimi najchętniej, chociaż do wyboru ma również Jeepy i Alfy Romeo, a zdarza mu się wsiąść także do „500″. W przypadku Ferrari jednak  zdarza się,że je rozbija.

Rynek oczekuje wielkiego sukcesu Ferrari, a właściciele w kampanii promocyjnej stawiali na  emocjonalny wizerunek marki w dodatku luksusowej, która zawsze wyceniana jest wyżej, niż zwyczajna firma

I tak się stało tym razem. Tylko we wtorek, 20 października inwestorzy instytucjonalni wykupili akcje  płacąc po 52 dol. za 893 miliony dolarów, co daje wycenę spółki na poziomie 10 mld dol. Wcześniej sam FCA widział przedział ceowy 48-52 dol. za akcję.

Marchionne i prezes grupy FCA, John Elkann długo wahali się, czy warto jest wprowadzać Ferrari na giełdę. Ostatecznie zdecydowali się sprzedać jedynie 9,1 proc. udziałów, a wpływy z IPO mają zostać wykorzystane na  silne wejście Alfy Romeo na rynek amerykański, oraz promocję Jeepa i Maserati.

Pojawiły się jednak głosy  ,że  auta Ferrari są lepszą inwestycją, niż akcje tej spółki, bo rzeczywiście starsze modele są zazwyczaj droższe od nowych, na świecie jest kilkunastu kolekcjonerów pojazdów tej marki i zawsze są miliarderami. I praktycznie nie ma dzisiaj kraju na świecie, z pogrążoną w kryzysie Rosją włącznie, gdzie popyt na te auta byłby zaspokojony. —Tak naprawdę, jeśli chodzi o użyteczność Ferrari, niewiele różni się ona od np. Toyoty, bo i jednym i drugim autem można pojechać do pracy i nim wrócić. Ale Ferrari jest marką pełną ekspresji i emocji, czego o Toyocie powiedzieć nie można. Nie mówiąc już o tym, że Toyota 70-letnia, to bardzo stare auto, a 70-letnie Ferrari, to perełka i nadal auto młode – tłumaczy popyt na akcje Ferrari i na auta tej marki  Meir Statman, profesor Santa Clara University. I szacuje, że Ferrari dofinansuje FCA ostatecznie na kwotę przynajmniej 2,8 mld euro, czyli po dzisiejszym kursie 3,2 mld dol. Ferrari został założony w 1029 roku prze kierowcę rajdowego, Enzo Ferrari.

Nie jest również tajemnicą, że sprzedaż części udziałów w Ferrari  pozwoli zmniejszyć zadłużenie FCA, a FCA i Ferrari mają większą wspólną wartość jako oddzielne firmy, jest to oczywiście korzystne dla akcjonariuszy, zwłaszcza dla rodziny Agnellich, którzy pozostają największym udziałowcem FCA. FCA nadal będzie miał ok 80 proc. akcji spółki, a 10 proc. należy do rodziny Ferrari.

Początek notowań, to sukces marki, zresztą tego właśnie oczekiwano. Fiat Chrysler Automobiles widział notowania spółki w przedziale 48- 52 dol. za akcję.Ale popyt był znacznie wyższy i  na początku notować, żeby stać się właścicielem  producenta jednego z kultowych aut na świecie trzeba było zapłaci 60 dol., czyli akcje podrożały o ok 15 proc. i nie miało żadnego znaczenia, że  generalnie atmosfera na Wall Street wcale nie napawała optymizmem.

Pozostało 84% artykułu
Archiwum
Gliwice walczą o motoryzacyjną nowość z silnikiem z Tych
Archiwum
Zarobki Elona Muska zatwierdzone, ale nie jednogłośnie
Archiwum
Dyrekcja Skody proponuje podwyżkę zarobków
Archiwum
Europejski plan produkcji PSA
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Archiwum
Fabryka Opla w Tychach uratowana
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką