Żadna z nich jednak nie chce być pierwsza, ponieważ jest oczywiste, że po wprowadzeniu takiej funkcji, spadnie sprzedaż aparatów w których będzie ona zamontowana.
Jednocześnie wszyscy producenci telefonów komórkowych przyznają, że mają świadomość z zagrożenia jakie niesie ze sobą korzystanie przez kierowcę z komórki podczas jazdy samochodem. David Teater, były szef narodowej Rady Bezpieczeństwa w USA nie ma wątpliwości: — gdyby 10 lat temu Apple wprowadził taką funkcję, wiele osób żyło by do dzisiaj — mówi.
Dlaczego Apple? Nie tylko dlatego, że jest to jeden z najpopularniejszych marek telefonów, ale i dlatego, że firma ta posiada już od roku 2008 opatentowaną technologię takiej aplikacji, która „wykrywa” kiedy kierowca auta korzysta z konkretnych funkcji, na przykład pisze SMSa. I z powodzeniem może ją montować. David Teater przyznaje jednak , że prosty zakaz pisania SMSów w czasie jazdy nie będzie działał, bo korzystanie z tej funkcji telefonu komórkowego jest niezwykle rozpowszechnione. -Wszyscy rozumieją, jak jest to niebezpieczne, ale to zbyt mało, żeby nie korzystać z takiej możliwości- mówi Teater.
Tyle, że kierowcy używają również Snapchata i Instagramu, robią sobie selfie, a nawet grają w Pokemon Go. Apple jednak twierdzi, że znacznie prostsze, niż wprowadzanie aplikacji uniemożliwiającej pisanie SMSa w czasie jazdy, jest wzbogacenie wyposażenia komputera pokładowego w autach i na przykład żeby zapisywał on w formie krótkich wiadomości testowych polecenia kierowcy i wysyłał je pod podany adres. — To kierowcy powinni być odpowiedzialni za to, co robią, kiedy kierują autem — uważa firma.
Innego zdania jest Christopher Kutz, profesor Wydziału Prawa na University of California. — Apple mógłby w tym przypadku wykazać, że wie co to jest odpowiedzialność społeczna. Powinni to zrobić, nawet jeśli widzą w tym ryzyko rynkowe.