Wtedy też poznamy wszystkie szczegóły tego projektu, o którym mówił m.in. dyrektor generalny FCA Sergio Marchionne.
Z nieoficjalnego, ale bardzo wiarygodnego źródła „Rzeczpospolita” dowiedziała się, że wydatek na nową inwestycję wyniesie przynajmniej 1,5 mld złotych, a zatrudnienie przy produkcji auta najnowszej generacji znajdzie co najmniej 800 osób. Dzisiaj w tyskim zakładzie jest 3,1 tys. pracowników. Wiadomo również, że nie będzie trudności z finansowaniem tego projektu, ponieważ tyska fabryka FCA nie płaciła od kilku lat dywidendy do centrali, a pieniądze były odkładane na ten projekt.
Obiecane przenosiny
– To, że będzie przeprowadzka Fiata Pandy do Polski, było oczywiste od dłuższego czasu. Nie ukrywam jednak, że walczymy nadal o kolejny model – powiedziała „Rzeczpospolitej” Henryka Bochniarz z rady nadzorczej FCA Poland SA, która w Genewie rozmawiała z przedstawicielami koncernu.
– To bardzo dobra wiadomość dla fabryki Fiata, ale jednocześnie spełnienie obietnicy, jaką Sergio Marchionne złożył „Rzeczpospolitej” prawie trzy lata temu – przypomina Dariusz Balcerzyk, ekspert rynku motoryzacyjnego, główny analityk Samaru. Jego zdaniem cieszy dodatkowo to, że będzie to auto nowej generacji, co oznacza, że dojdzie do znaczącego transferu technologii. – To jest kluczowe dla tej fabryki – uważa Dariusz Balcerzyk. Produkcja pełną parą ma ruszyć w 2019–2020 roku, co znaczy, że już niedługo rozpoczną się prace przygotowawcze. Zazwyczaj czas od ich rozpoczęcia do zjazdu pierwszego auta z taśmy wynosi nie mniej niż dwa lata. Można więc się spodziewać, że podczas genewskiego salonu za rok, bądź w październiku, podczas wystawy samochodowej w Paryżu zobaczymy nowy „polski” model Pandy.
Równolegle będą trwały przygotowania fabryki w Pomigliano do produkcji najnowszych modeli Alfa Romeo bądź Maserati – marki FCA z segmentu premium.